SJP
*
SŁOWNIK SJP

X

ś

niedopuszczalne w grach (i)

ś

1. litera w alfabecie polskim;
2. spółgłoska środkowojęzykowa (palatalna), bezdźwięczna, miękka, szczelinowa, ustna

POWIĄZANE HASŁA:


KOMENTARZE

mirnal # 2017-03-23

Dzisiaj znalazłem ciekawą poradę -

Nie ma reguły, która by zakazywała używać litery Ś w skrótowcach –
Uniwersytet Śląski to właśnie przecież UŚ. Można sądzić, że Śląski Uniwersytet Medyczny posługuje się skrótowcem SUM (nie ŚUM), ponieważ w polskich wyrazach nie występuje połączenie litery oznaczającej spółgłoskę miękką (np. ś, ć, ń) z samogłoską. Nie dotyczy to jednak skrótowców, a zatem nazwa ŚUM mogłaby z powodzeniem funkcjonować.
- Katarzyna Kłosińska, Uniwersytet Warszawski

z której wynika, że hinduskie dziwne wyrazy, które po nibyspolszczeniu mają litery Ś i Ć przed samogłoską, nie mają prawa istnienia w sjp...

~gosc # 2017-03-24

Mirnalu!
Jak zwykle widzisz to, co chcesz. Z drugiej strony p. Kłosińska nie popisała się precyzją w powyższej poradzie, bo przecież takie wyrazy, bez wątpienia polskie, istnieją, np. zadośćuczynienie czy ćwierćinteligent.
Ja bym to interpretował w ten sposób: nie istnieją rdzennie polskie wyrazy w których po spółgłoskach miękkich zapisujemy samogłoskę (poza wyrazami złożonymi, gdzie takie połączenie występuje na granicy zrostu).
I wtedy wszystko się zgadza. Wszak "ćela", "dźati" czy "śilpaśastra" nie są rdzennie polskimi wyrazami, tylko spolszczeniami.
Ale mam jeszcze dwie uwagi:
1. Co to za reguła, że takie połączenie nie jest zabronione w skrótowcach? Gdzieś ją można znaleźć czy - jak mam nieładne podejrzenie - p. Kłosińska ją sobie na poczekaniu sformułowała na podstawie istniejącego stanu rzeczy, czyli de facto uzasadniła prawidłowość zapisu ŚUM na podstawie... istnienia tego zapisu :)
2. Sprawa spolszczeń terminów pochodzących z języków hinduskich jest dość złożona. Cytowane zapisy (typu "ćela") stosuje większość indologów, jednak inni wolą zapisy typu "czela", a nieliczni "ciela".
- "Czela" to najgorszy sposób zapisu, nie oddaje bowiem w żaden sposób miękkiej wymowy, którą usłyszymy w oryginale. Wziął się on z tego, że większość tych terminów przywędrowała do nas poprzez angielszczyznę, gdzie nie sposób oddać miękkości takiej, jak w językach hinduskich czy polszczyźnie. (Twardości zresztą też nie, angielskie "ch" czy "sh" to coś pośredniego pomiędzy "ć" i "cz" oraz "ś" i sz").
- Dominująca grupa indologów postanowiła więc zaproponować zapis nietypowy dla polszczyzny, żeby jednoznacznie podkreślić miękkość owych spółgłosek. A dlaczego nie "ciela"? Argumentowano, że taki zapis byłby niejednoznaczny i znów mógłby być źle odczytywany, a mianowicie tak, jak w "lancia" czy wręcz "sinus". Argument, moim zdaniem, nieprzekonujący, bo po pierwsze zapis "ćela" też można źle odczytać. Sam początkowo byłem przekonany, że przed "e" występuje tu tzw. zwarcie krtaniowe, czyli króciutka pauza. Właśnie to sugerował mi ten niezwykły zapis. Po drugie bez znajomości podstaw fonetyki danego języka nie sposób prawidłowo odczytać niemal niczego. Po trzecie wreszcie jakoś japonistom nie przeszkadza zapis "siogun" i nie boją się chyba, że ktoś odczyta go [s'ogun] czy [sjogun] zamiast [śogun].
Poza tym ja chcę gejsię :)

~gosc # 2017-03-24

Co do "ćwierćinteligent". Czy reguła, że po R, D itp. piszemy "i" także odwołuje się do tego typu wyjątków, np. "superjedynka"? Bo wg zasad pisalibyśmy "superiedynka".

"Ja bym to interpretował w ten sposób: nie istnieją rdzennie polskie wyrazy w których po spółgłoskach miękkich zapisujemy samogłoskę (poza wyrazami złożonymi, gdzie takie połączenie występuje na granicy zrostu)" - czy trzeba wprowadzać kategorię "rdzennie polskie wyrazy"? Nie każdy odróżnia takie. "Karma" w jednym znaczeniu jest "rdzennie polskim wyrazem", zaś w innym nie jest? Wg mnie nie powinno pisywać się samogłosek po Ś (itd.). Także wyrazy z literami np. TB nie powinny występować w jp., np. Tbilisi, która to nazwa powinna wyglądać "Tybilisja".

~gosc # 2017-03-24

Reguły ortograficzne zwykle nie uwzględniają wyjątków, jakby ich twórcy wierzyli, że piszący (mówiący) odróżni sytuacje nietypowe, niepodlegające regule. Czy to dobrze, czy źle, że tworzy się luźny zbiór przepisów, dziurawych, nieobejmujących wszystkich przypadków, ale z drugiej strony dający pewną swobodę, bo przecież język to nie zbiór algorytmów. Niech każdy oceni sam.
To zresztą szerszy temat - jakość formalna artykułów lingwistycznych. Niestety, po lekturze większości człowiek ma wrażenie spełniania się pewnego stereotypu autora - humanista mający w szkole spore problemy z matematyką, a co najgorsze - z jej podstawowym, choć pozornie "mało matematycznym" działem - LOGIKĄ. Logika, prawidłowe wnioskowanie, cała metodologia naukowa w wielu pracach leży i kwiczy.

"czy trzeba wprowadzać kategorię "rdzennie polskie wyrazy"? Nie każdy odróżnia takie."
Jeśli nawet nie wprowadzilibyśmy na tym poletku, to taka kategoria okazuje się kluczowa np. przy wyrazach kończących się na ~bia, ~mia, ~nia, ~wia.
Bo niby skąd mielibyśmy wiedzieć, że:
chełbia - chełbi, skrobia - skrobi, ale fobia - fobii, amfibia - amfibii
Rumia - Rumi, ziemia - ziemi, ale Warmia - Warmii, anemia - anemii,
Mania - Mani (i Mań), bania - bani (i bań), ale mania - manii (i manij), Dania - Danii (i Danij)
karwia - karwi, ale kawia - kawii
Nawiasem mówiąc, nawet osoba nieźle czująca język może się nabrać, bo oto "dafnia" - słowo bez wątpienia obcego pochodzenia - odmieniać należy: dafni. A z drugiej strony takie "szałwia" jest powszechnie odbierana jako słowo polskie (może przez to "ł", jakieś skojarzenie z "szałem"?), a przecież pochodzi od łacińskiego "salvia" i należy odmieniać: szałwii.
A wszystko to, jak mi się wydaje, przez nieszczęsne decyzje komisji ortograficznych z lat międzywojennych. Gdybyśmy pisali, oprócz "Francja", "pasja", także: "lilja", "linja", "szałwja", "Warmja", "fobja", pozostawiając literze "i" jedynie funkcję zmiękczania poprzedzającej spółgłoski (i oczywiście tworzenia sylab), a nie tworzenia dodatkowo spółgłoskowej joty, oswajalibyśmy się od małego i z zapisem i prawidłową wymową. Tymczasem efekt tamtych reform jest taki, że mało kto już dziś powie poprawnie:
zjadłem smaczne [dańa] w restauracji [Dańja]
ale raczej:
zjadłem smaczne [dańa] w restauracji [Dańa].