SJP
*
SŁOWNIK SJP

X

bondami

dopuszczalne w grach (i)

bond

potocznie o filmie z Jamesem Bondem


KOMENTARZE

~gosc # 2012-01-03

lol, widzę że cenzura działa świetnie.

Powtórzę więc, choć i tak to zaraz zniknie: akceptowanie przez autorów słownika tego typu słów świadczy wyłącznie o ich głupocie - no chyba, że pozwolimy również na takie określenia jak: rambami, rockami (rokimi?)itp co by właściwie tylko świadczyło o podniesieniu absurdu na poziomy niespotykane na innych stronach, niemniej chociaż byłoby to konsekwentne

muszlin # 2012-01-03

A co w tym takiego głupiego? Nie zdarza Ci się mówić/słyszeć: "jak w bondzie" , "ile już było tych bondów?", "obejrzałaś najnowszego bonda?". Jeśli "rocky" znajdzie się w słowniku, to będzie tu dopuszczony, ale - jak zauważyłeś - w tym wypadku odmiana jest już trudniejsza. Pamiętaj też, że cały czas mowa o zwrotach potocznych.

~gosc # 2012-01-03

jestem ciekaw, czy gosc, którego bulwersuje uwzględnienie tego wyrazu w słowniku, sam go w imię deklarowanych wartości (typu "mądrość") nigdy nie używa

~gosc # 2012-01-04

Gość, którego to bulwersuje uważa za pewien autorytet słownik języka polskiego wydawany przez PWN, w którym nie znalazłem żadnego słowa typu "bondy", "bondami" itp.

Bond jest nazwą własną (dokładnie to nazwisko, bo tutaj pojawia się jako niby potoczna nazwa). To samo tyczy się wszystkich dopuszczonych tutaj nazw samochodów. Wszystkie te słowa powinny być usunięte ze słownika - mimo że czasem używane w mowie potocznej.

Jeszcze w ramach sprostowania... bo za jakiś czas okaże się, że to na moją prośbę pojawiło się w słowniku kurnikowym dopuszczalne słowo "rambami" - prośba o dopuszczenie tego słowa jest sarkazmem wymierzonym w osobę, która dopuściła słowo "bondami". Co to sarkazm myślę, że wszyscy wiemy.

muszlin # 2012-01-04

Ależ ~gosc uparty.
"uważa za pewien autorytet słownik języka polskiego wydawany przez PWN, w którym nie znalazłem żadnego słowa typu "bondy", "bondami" itp." - Prócz PWN-u jest jeszcze kilka innych wydawnictw jak choćby to wymienione w "występowaniu". Te również tworzone są przez ekspertów.

Wiem czym jest sarkazm oraz to, że Bond(pisany wielką literą) to nazwisko. Jednak jeśli mówimy "Oglądałem wczoraj bonda", to chyba jasne, że nie chodzi o oglądanie postaci nazwiskiem Bond. Chodzi oczywiście o któryś z filmów z serii o agencie 007. Musisz wiedzieć, że wyrazy pospolite pochodzące od nazw własnych zapisujemy małymi literami. Jeśli autorytetem jest dla Ciebie PWN, na pewno zainteresują Cię te porady:
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?szukaj=ford&kat=18

mirnal # 2012-01-04

Facet ma trochę racji. Kiedyś proponowałem hasło "hitler/hitlery" i nie znalazło to posłuchu. Na przykład "hitlery" również znaczki pocztowe z główkami Hitlera. Jako chłopcy wymienialiśmy się znaczkami, właśnie hitlerami i bierutami.

muszlin # 2012-01-04

"Kiedyś proponowałem hasło "hitler/hitlery" i nie znalazło to posłuchu" - czasy hitlerów i bierutów już minęły, a bondy się kręcą. Nie sądzę by któryś z językoznawców przyczepił się do "hitlerów" wysłuchawszy takiej argumentacji, ale nie widzę powodu by dodawać takie hasło do słownika. Są reguły, są przykłady, jest i analogia, którą tak przecież lubisz.

mirnal # 2012-01-04

Czyli - wg Ciebie - gdyby ten słownik istniał już w latach 50., to hasło 'hitlery' miałoby uzasadnienie (bondów wówczas nie kręcono), natomiast teraz hitlerów i bierutów nie ma zbyt wiele w mediach, zaś bondy są kręcone. A za 50 lat, kiedy już dawno nie nakręcą kolejnego bonda, to skasujemy to słowo ze SJP? Co powiesz na temat słowa 'bareje' lub 'barejki' - satyryczne filmy p. Barei? Znane są wszak 'grechutki'. Malowidła nawiązujące do znanych nieżyjących malarzy (albo wprost namalowane przez nich) to rubensy, tycjany, kossaki...

~gosc # 2012-01-04

"Gość, którego to bulwersuje" napisał:
@Gość, którego to bulwersuje uważa za pewien autorytet słownik języka polskiego wydawany przez PWN, w którym nie znalazłem żadnego słowa typu "bondy", "bondami" itp.

W tym słowniku nie ma również słowa "fotoradar", więc skoro autorytet działa tak, jak opisano (nie ma w słowniku = jest fe), protest zbulwersowanego gościa przeciwko "fotoradarom" musi być co najmniej tak żarliwy jak przeciwko "bondom".

szulmin # 2012-01-04

Mirnal
Wszyscy wiedzą, że żyjesz w swoim świecie. Chcesz sobie gadać o swoich mirnalizmach typu: wekenda, barejki i inne bzdurki, OK. Nie zgadzam się z żadnym z nich. Uważam, że są wydumane i jedyną osobą, która ich potrzebuje w słownikach jesteś Ty i jakieś wąskie grono fanów.

Twierdzę, że nikogo prócz Ciebie nie obchodzi to, że w słowniku powinny być "hitlery", bo Ty wymieniałeś się znaczkami z kolegami. Ja za każdym razem gdy czytam twoje komentarze mam nadzieję, że napiszesz na końcu "żartowałem", bo trudno oczekiwać, że ktokolwiek podejdzie do Ciebie serio. I nie pisz mi po raz enty o Mickiewiczu i Grażynie, bo nie wystarczy nadużywać słowa "wszak", by zostać kolejnym wieszczem.

mirnal # 2012-01-04

Nie ma znaczenia, czy ktoś żyje w swoim czy obcym świecie i czy ma ktoś fanów czy nie. Słowo 'bondy' jest dla mnie mniej znane, niż 'hitlery', a przecież w tym słowniku co któreś słowo budzi sprzeciw. 'Hitlery' (także 'hitlerki') to nie tylko znaczki z podobiznami tego wodza, ale także jego bohomazy, które malował. 'Hitlery' to również żołnierze III Rzeszy, w tym brani w niewolę i w ten sposób określani, także w polskich filmach. Jeśli są 'bondy', to koniecznie muszą być 'hitlery'.

szulmin # 2012-01-04

"'bondy' jest dla mnie mniej znane, niż 'hitlery'" - to już nie mój problem. Dla autora słownika i uzusu bardziej znane są bondy niż hitlery(znaczki). Można wstawić jeszcze putiny, picassy, staliny, pinochety, clintony, reagany(wszystko jako np: znane teksty tychże panów), tylko po jaką cholerę? Twój wniosek jest tak samo głupi, jak jakiegoś gostka, który chciał żeby wstawić: osiemdziesięcioczteroletni, skoro jest osiemdziesięciodwuletni. Znasz zasadę? Znasz? Wiesz co to postępowanie analogiczne? Wiesz? Przestań więc chrzanić już te bzdury!

mirnal # 2012-01-04

pierwszy raz tu czytam o bondach w l. mnogiej. Po kiego one są w słowniku? Ale skoro są, to powinny być hitlery, bowiem mają szersze znaczenie, niż bondy. Są ludziska, co to na Niemców mawiali/mawiają hitlery. Nie popieram, podobnie jak to, że ludziska żydy mawiają na kleksy oraz Ruski/Ruskie na Rosjan, ale to inna sprawa

~gosc # 2012-01-04

"Gość" napisał:
@Gość, którego to bulwersuje uważa za pewien autorytet słownik języka polskiego wydawany przez PWN, w którym nie znalazłem żadnego słowa typu "bondy", "bondami" itp.
W tym słowniku nie ma również słowa "fotoradar", więc skoro autorytet działa tak, jak opisano (nie ma w słowniku = jest fe), protest zbulwersowanego gościa przeciwko "fotoradarom" musi być co najmniej tak żarliwy jak przeciwko "bondom".

Na szczęście nie przeglądam słownika codziennie przed pójściem spać, a więc nie wiem co się tam znajduje a co nie, w sytuacjach wątpliwych dopiero po niego sięgam. Nie żyję tylko na kurniku, więc z fotoradarem się spotkałem.

Co do słowa "bondami" zdania nie zmienię - jego obecność w słowniku jest absurdem, z resztą takim samym jak obecność w nim nazw samochodów pisanych z małej litery (m. in. to znalazłem w linku podesłanym od muszlina). Jeśli słownik jest błędny to jeszcze pozostaje zdrowy rozsądek, którego wszystkim życzę. I właśnie dlatego "kia", "ford", "bond", "hitler" (wspominany w komentarzach) i inne tego typu powinny być NIEDOPUSZCZALNE.

~gosc # 2012-01-04

wykaż się więc wreszcie odrobiną wspomnianego rozsądku i spróbuj opanować podstawowe zasady obowiązujące w twoim ojczystym języku. np.:
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629431
http://so.pwn.pl/lista.php?co=zreszt%B1

~gosc # 2012-01-04

Właśnie udowodniłeś, że językoznawcy również popełniają błędy. Tyle w temacie.

szulmin # 2012-01-04

"Właśnie udowodniłeś, że językoznawcy również popełniają błędy. Tyle w temacie." - Jesteś podstawiony pod ścianą i zaprzeczasz sam sobie. Chciałeś wiarygodnego źródła, którym miało być dla Ciebie PWN. Dostałeś linki, ale i tak TY wiesz lepiej. Dalsza dyskusja nie ma sensu. Ty uznajesz swoje zasady, a inni uznają zasady utworzone przez ekspertów - tyle w temacie.

Mirnal
A ile widziałeś bondów? Bronisz (zresztą słusznie) liczby mnogiej do "Polski", a nie potrafisz stworzyć sobie zdania z "bondami"? Stwórz sobie swój słownik, dodaj mirnalizmy i będzie spokój. Użycie "hitlerów(znaczków)" jest najwyraźniej tak znikome, że językoznawcy nie czują potrzeby by to dodać. Napiszę 3 raz - jak ktoś zna zasady i wie co to analogia, wykombinuje sobie "hitlerów", "putinów" i innych.

mirnal # 2012-01-04

Ile widziałem odcinków Bonda? Chyba wszystkie i to niektóre po parę razy. Nigdy nie mówiłem o bondach. Jeśli już to o Bondach, bo w każdym odcinku aktor grał postać o nazwisku James Bond. Jeśli w każdym odcinku grałby Szarik, nawet inny, to nadal grały Szariki, nie szariki. OK - jeśli językoznawcy uznają, że bondy to ilmy z Bondem, to niech i tak będzie. Ale znam ludzi (w tym ja), którzy mawiali 'hitlery' i to w paru znaczeniach. Putin? A w jakim znaczeniu, bo ani nie malował, ani nie ma znaczków. Ale spotkałem się z nazwą 'put in'='putin'. Mamy kopernik, dizle, rentgeny, niutony, dżule, japonki, judasze i sporo więcej nazw od postaci (eponimy).

~gosc # 2012-01-04

szulmin:
"Ty uznajesz swoje zasady, a inni uznają zasady utworzone przez ekspertów - tyle w temacie."

Ten argument jest mniej więcej na poziomie "jeśli poszedłeś na wybory i partia, na którą głosowałeś wygrała to teraz musisz się zgadzać ze wszystkimi decyzjami, które rząd podejmie".
Tak, słownik PWN jest dla mnie wiarygodny.
Nie, nie mam zamiaru łapać każdej głupoty wypisanej w słowniku, tylko dlatego że jest napisany przez "ekspertów".

Długo by można pisać o słowach dopuszczonych przez sjp.pl, które dopuszczone być nie powinny, jednak i tak nikt z autorów tego nie czyta, więc rzeczywiście nie ma to sensu.
Widząc zapał z jakim bronisz autorów słownika z jednej strony chętnie poznałbym wytłumaczenie dla słów takich jak: gę, gu, mee, wuef itp, a z drugiej chyba szkoda czasu na taką lekturę, bo argumenty sięgną przedszkola.

Samo istnienie tych słów jeszcze nie jest problemem. Problem pojawia się, gdy niektórzy zaczynają uważać je za poprawne. W ten sposób niedługo dopuścimy formę "przyszłem", może nawet i "włanczam", jak pojawią się w którymkolwiek ze słowników to też zaraz zmienisz zdanie i uznasz je za poprawne? (wnioskując z Twojego przywiązania do ekspertów, domyślam się, że aktualnie osobę która tak by się wyrażała uznałbyś za kompletnego barana)

tevex # 2012-01-05

Ja bym nie dyskutował z ~gościem, którego pierwszy post pod tym hasłem brzmiał "normalnie skur**syństwo nie słownik!!!", a moderację nazywa cenzurą. ;-)

szulmin # 2012-01-05

A jakie Ty masz argumenty, co? Ciągle tylko powtarzasz - te formy są błędne, bo to nazwy własne. Tymczasem nie rozumiesz pojęcia "nazwa własna". Tak, wolę słuchać ekspertów, wykładowców, lingwistów aniżeli samozwańczych, aroganckich i ignoranckich pseudoznawców-anonimów. Ja ich argumentację i zasady rozumiem, więc nie muszę niczego bronić. Nigdzie nie napisałem, że nie popełniają błędów, to w końcu tylko ludzie, ale: bondy, fordy itp. do mnie trafiają.

"Widząc zapał z jakim bronisz autorów słownika z jednej strony chętnie poznałbym wytłumaczenie dla słów takich jak:gę, gu, mee, wuef" - ee, łatwizna. Trzeba było mnie zapytać o "ęsi" albo "ćelę" ;) Pierwsze trzy to tzw. onomatopeje (uczyli o nich w podstawówce). Zajrzyj sobie do książek dla dzieci, por. krówka robi muu, kózka mee :). Wuef - znowu potocznie, znowu często używane ;). No patrz, rzeczywiście cofnęliśmy się przez Ciebie do przedszkola.

"Problem pojawia się, gdy niektórzy zaczynają uważać je za poprawne" - co Twoim zdaniem jest poprawne? To co TY uważasz za poprawne? Stosujesz się wybiórczo do zasad stworzonych przez tych samych ekspertów, którym później zarzucasz wypisywanie głupot.

"W ten sposób niedługo dopuścimy formę "przyszłem", może nawet i "włanczam", jak pojawią się w którymkolwiek ze słowników to też zaraz zmienisz zdanie i uznasz je za poprawne?" Ty lepiej niczego nie dopuszczaj. W dopuszczenie "poszłem" wątpię, choćby dlatego, że można było to zrobić już dawno, kiedy ów błąd był o wiele bardziej popularny niż teraz. "Włanczam" słyszy się często, ale co do pisowni nie ma raczej wątpliwości. Jeśli słowniki uznałyby te formy (przypuszczam, że z kwantyfikatorem "pot."), to nie byłyby błędne, ale nikt nie zmusiłby mnie do ich używania. Nie nazywam kogoś baranem tylko dlatego, że nie zna ortografii lub gramatyki. Nie mierz mnie swoją miarą.

szulmin # 2012-01-05

Oczywiście zwracałem się do ~goscia, a zamiast "kwantyfikator" powinno być "kwalifikator".

szulmin # 2012-01-05

"Nigdy nie mówiłem o bondach" - a ja mówiłem. Od samego Bonda wolę oglądać jego kobitki.

"Ale znam ludzi (w tym ja), którzy mawiali 'hitlery' i to w paru znaczeniach. " - A ja i moich paru kumpli nie znamy, ale do tworzenia "hitlerów" w takim znaczeniu nic nie mamy. W słowniku nam jednak tego nie brakuje.

Hm, putinami można by nazwać ludzi putina oraz jego obrazy (tak, Putin również maluje).
"Mamy kopernik, dizle, rentgeny, niutony, dżule, japonki, judasze" - Uwaga! "Dizel" to mirnalizm!

mirnal # 2012-01-05

Brawa dla baczną obserwację! Oczywiście - dizel to mirnalizm. Mirnal także proponował imaż zamiast image i widzę w tym słowniku, że dopisano imaż. I to ciekawe, bowiem społeczeństwo od lat stosuje diesel, od niedawna image i najpierw spolszczono to drugie. Czekamy na pierwsze. Kiedyś pisano hobbistyczny i Mirnal zaproponował hobbystyczny.
Jeśli istotnie Putin maluje i ma szereg obrazów lub szkiców, to oczywiście można o nich powiedzieć putiny. Na Wybrzeżu mamy świetnego rysownika p. Jujkę i jego rysunki to doprawdy jujki, co - biorąc pod uwagę jajczarski ton szkiców - trąca jajkami. Hitlery w goglach mają prawie 300 tys. odwołań.

~gosc # 2012-01-05

szulmin napisał:
"Stosujesz się wybiórczo do zasad stworzonych przez tych samych ekspertów, którym później zarzucasz wypisywanie głupot. (...) aniżeli samozwańczych, aroganckich i ignoranckich pseudoznawców-anonimów"

Nie sposób się nie zgodzić. Jednak powiedz mi, czy gdziekolwiek można znaleźć autorów sjp.pl? Zarzucasz mi anonimowość, a z tego co widzę to nie ja jeden tutaj jestem anonimowy. Autorów - brak. Twój nick, mimo że stały jest tak samo anonimowy jak mój "gość". Nie musisz się martwić, jeśli ktoś napisze w moim imieniu na pewno zaprotestuje.
Uważasz się za lepszego, ponieważ masz inne zdanie. Podeślesz sobie link do źródła i resztę masz w pompce powtarzając to co jest w linku napisane. Ja tego nie kupuję i tym się różnimy (tylko widzisz, ja w tym miejscu nie mam zamiaru wartościować naszych podejść). Jest granica nazw własnych, których nie powinno się przekraczać, jest granica dopuszczalności onomatopei, których również nie powinno się przekraczać. Dla mnie i dla wielu użytkowników, którym nie chce się tutaj pisać, słowa które przytoczyłem (gu, muu, wuef) już są absurdalne. Oczywiście, pisząc wypracowanie nie napiszemy skrótu tylko całe słowo (nie PKS-em, tylko pekaesem) jednak w przypadku gier jak literaki wspomniany wcześniej "pekaes" tudzież "wuef" nie powinny być dopuszczane. Skoro sam prosiłeś, to w takim razie może podasz swoje wyjaśnienie dla "ćele" oraz "ęsi"?

"Pierwsze trzy to tzw. onomatopeje (uczyli o nich w podstawówce). Zajrzyj sobie do książek dla dzieci, por. krówka robi muu, kózka mee :). No patrz, rzeczywiście cofnęliśmy się przez Ciebie do przedszkola. (...)Nie nazywam kogoś baranem tylko dlatego, że nie zna ortografii lub gramatyki. Nie mierz mnie swoją miarą."

A skąd wiesz jaka jest moja miara?
Nie nazywasz nikogo baranem wprost, ale w swoich postach zwracasz się do mnie niczym do (pot.) imbecyla. W innych postach z resztą widzę podobne podejście do rozmówców. Zastanów się czy warto wszystkich traktować jako tych "gorszych".

~gosc # 2012-01-05

http://so.pwn.pl/lista.php?co=zreszt%B1

~gosc # 2012-01-05

Autorzy sjp.pl nie wymyślają słów dopuszczalnych w grze, wymyślili tylko zasady gry. Jedną z zasad jest to, że w grze dopuszczalne są wyrazy "wymyślone" przez autorów słowników drukowanych, a więc językoznawców. Można o tym poczytać na stronie literaków w tzw. Zasadach Dopuszczalności Słów.
Swoje pretensje typu "Jest granica nazw własnych, których nie powinno się przekraczać, jest granica dopuszczalności onomatopei, których również nie powinno się przekraczać. Dla mnie i dla wielu użytkowników, którym nie chce się tutaj pisać, słowa które przytoczyłem (gu, muu, wuef) już są absurdalne."
kieruj do autorów słowników drukowanych, takich jak prof. Podracki, prof. Doroszewski, prof. Markowski i inni. Może dzięki twoim petycjom wydawnictwa drukujące ich słowniki wycofają te absurdalne, według ciebie, słowa, wówczas słowa te znikną ze słownika sjp.pl.
Autorzy sjp.pl uznają autorytety językoznawców, ty nie uznajesz ani autorytetu językoznawców ani autorów sjp.pl. Któż ci zatem pozostaje? Ty sam dla siebie? Wybacz, ale mało kto się tutaj tym przejmie.

szulmin # 2012-01-05

~Gosc, którego komentarz zaczyna się od "Autorzy sjp.pl..." w zasadzie mnie wyręczył, za co jestem wdzięczny.
Niestety, muszę sprostować jeszcze kilka rzeczy.
"Uważasz się za lepszego, ponieważ masz inne zdanie. " - Mylisz się. Nie uważam się za lepszego tylko dlatego, że mam inne zdanie niż Ty. To prędzej Ty rościsz sobie prawo do Pana i Władcy Języka Polskiego, mówiąc o jakichś niezdefiniowanych graniach(?), nazywając prace wybitnych językoznawców głupotami.
"Podeślesz sobie link do źródła i resztę masz w pompce powtarzając to co jest w linku napisane." - Dla mnie autorytetami w dziedzinie języka są językoznawcy. Ich zasady do mnie trafiają i staram się do nich stosować, stąd też spójność w opiniach: moich i Ich.
"Dla mnie i dla wielu użytkowników, którym nie chce się tutaj pisać, słowa które przytoczyłem (gu, muu, wuef) już są absurdalne." - No i OK, tu się nie zgadzamy, bo dla mnie te słowa mają sens i ich istnienie w słowniku mnie nie razi.
"Oczywiście, pisząc wypracowanie nie napiszemy skrótu tylko całe słowo (nie PKS-em, tylko pekaesem) jednak w przypadku gier jak literaki wspomniany wcześniej "pekaes" tudzież "wuef" nie powinny być dopuszczane." Tutaj bym uważał, "pekaes" i "wuef" są opatrzone kwalifikatorem "pot.", a wypracowanie (nie stylizowane na język potoczny) powinno być napisane językiem książkowym, starannym.
"Nie nazywasz nikogo baranem wprost, ale w swoich postach zwracasz się do mnie niczym do (pot.) imbecyla. " - Cóż, starałem się być w miarę uprzejmy, mimo Twojej impertynencji. Przyznaję jednak, że nie mam tyle cierpliwości, co redaktorzy sjp.pl.