nie występuje w słowniku
KOMENTARZE
Po polsku jednak 'Sydnej', nie 'Sydney' i odmieniany - Sydnejowi, Sydneju, Sydnejem
veto!
Jeśli chińska prowincja Anhuej się deklinuje - Anhuejem, Anhuejowi, Anhueju i nie widzę protestów...
Teraz widzisz - też veto! ;) (Swoją drogą, kogo może obchodzić jakaś zupełnie nieznana chińska prowincja?)
ale ta chińska prowincja, której nazwy nie zna 99,99% Polaków (w tym ja) ma odmienialną nazwę, zaś Sydney, którą zna większość Polaków - ma nazwę nieodm. I to jest paradoks...
Dlatego - również veto! xD
Być może jakiś podróżnik/pisarz/naukowiec napisał coś kiedyś o tej prowincji - odmieniając i uznano to za wersję obowiązujące. W przypadku słów przez nikogo później nieużywanych (szczególnie nazw geograficznych, fauny i flory), tak czasem bywa.
Jakiś podróżnik napisał chińska nazwę w odmianie i wpisano do słowników, natomiast nikt nie napisał 'do Sydneju, z Sydnejem' i nie wpisano odmiany w słownikach? A 'sydnejski'? To chyba dziwna sytuacja, że przymiotnik jest spolszczony, ale nie źródłosłów?
Bo właśnie inni (podróżnicy itp.) - być może - pisali oryginalnie i bez odmiany, zostało Sydney, później wszyscy tak pisali/mówili i powstał uzus. Natomiast możliwe, że przymiotnik stworzyli językoznawcy.
Za dużo tych "być może". Przymiotnik stworzyli językoznawcy? A myślałem, że to uzus tworzy słowa. Że to lud miast i wsi tworzy, zaś językoznawcy to ujmują w księgi. Jeśli jest 'sydnejski' , to powinien być 'Sydnej'. Jest 'marsjański', bo jest 'Mars'.
Jak pisałem, obce nazwy geograficzne (etc.), rządzą się troszeczkę innymi prawami i właśnie zwyczaj jest chyba najważniejszy. Widocznie Polacy nie wpadli na to, żeby odmieniać ani na to, by stworzyć rodzimą formę. A w takich przypadkach czasem rządzą przypadki... xD
Swoją drogą, co ma Mars do Sydney?
*Swoją drogą, co ma Mars do Sydney?* - bo oba te obiekty są trudne (zbyt kosztowne) do odwiedzenia dla większości Polaków...