KOMENTARZE
POPEŁNIACIE WIELKI FOPA ŻE NIE MA SŁOWA FOPA
"fopa" inaczej się pisze
fopa to oczywiście wtopa (fopę, fopą, o fopie). Pisownia francuska jest raczej nieznana ogółowi. Zamiast 'musique' pisujemy 'muzyka'...
faux pas :P
to w słowniku francuskim, ale to jest polski
w wierszu gałczyńskiego jest...
Media dzisiaj - "Ten mężczyzna był katowany przez bite 2 godziny!". Niefortunne zdanie? A może taki był zamiar?
Zapewne niezamierzona gra słów, tak jak w tytule "Plichta wykłada karty" (afera Amber-Golden-Gate)
Filmowy Ogólnopolski Przegląd Amatorski 'FOPA – OFF'
Nie wiadomo, zamierzona czy niezamierzona.
Podobną wątpliwość miałem wiele lat temu z podpisem pod zdjęciem z promocji strażaków: Świeżo upieczeni oficerowie pożarnictwa, później (ale też dawno) na fali powodzi wypłynęła grupa lokalnych działaczy.
Sądzę, że częściej są to zamierzone gry słów. W początkach swojego istnienia celowała w tym Gazeta Wyborcza.
Celowała? Pod każdym artykułem dopisywali, że to świadome fopa? No bo po fakcie, to można powiedzieć, że w sposób zamierzony napisano taką zbitkę.
Bez sensu jest twierdzenie, że jeśli spolszczona zostało słowo "'musique", to trzeba polszczyć wszystko. Daj sobie na wstrzymanie, bo tylko powietrze zatruwasz swoją ignorancją.
Co do gry słów (i obrazów), to media od zawsze ją uwielbiały. Nie rozumiem pytania WG, dlaczego by mieli pisać, że to faux pas. Media mają przede wszystkim dawać rozrywkę i dobrze zarządzać patosem, gdy to potrzebne.
Niepotrzebne 'fopa', gdy jest 'wtopa'. :)
~argus
Bez sensu jest twierdzenie, jakoby polskie słowo muzyka pochodziło z francuskiego. Źródłem jest greka (poprzez łacinę). Faux pas to świadome zapożyczenie z francuskiego całej frazy w jej specyficznym, a nie ogólnym znaczeniu, używane najpierw przez tych Polaków, dla których znajomość francuskiego była oczywistością. Potem poszło w lud, a ten nie zna nawet polskiego (vide komentarze).
Na potrzeby Mirnala: do przedyskutowania są jeszcze apropo, fędesiekl, piedater, pretaporte, otkłitir, szarżedafer i parę innych. Będziesz mógł się jeszcze lansować przez długi czas.
Kolejny adwersarz mirnala. Na jego nieszczęście, potwornie rzeczowy ;)
Otóż to, ~gosciu. Mirnal zdaje się nie rozumieć, że można powiedzieć "przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem", ale to będzie co innego niż powiedzieć "veni, vidi, vici". Można powiedzieć "twarde prawo, ale prawo" zamiast "Dura lex, sed lex", ale przetłumaczona sentencja nie będzie miała już takiej mocy, wzniosłości, emfatyczności, co oryginał. I to wcale nie w myśl zasady "Quidquid latine dictum sit, altum videtur" ("cokolwiek powiesz po łacinie, brzmi mądrze"). Podobnie jest również z "par excellence", "deja vu" czy właśnie z "faux pas" Polszczenie tego typu sformułowań jest groteskowe i niepotrzebne.
oficjalnym spolszczeniem i tak jest 'fo pa'.
buhaha!
*Bez sensu jest twierdzenie, że jeśli spolszczona zostało słowo "'musique", to trzeba polszczyć wszystko*
Całkowicie się zgadzam z tym dyskutantem - bez sensu jest polszczenie wszystkiego.
Należy jednak polszczyć wszystko, co można, poczynając od najprostszych przykładów (Nevada, exodus, konklawe, diesel, expose').
Liczba mnoga 'fopa' - oczywiście mile widziana.
Dobra, warunkowo popieram, ale nie jako drugi wariant, tylko jako oddzielne słowo, o odrobinę innym znaczeniu od faux pas (coś wyjątkowo obciachowego, "buraczanego"). =]
Ale sam pisałeś - albo Twój brat - że wystarczy wtopa...
Jolka / Pa-ce
W zasadzie tak, ale ta 'fopa' jest na swój sposób urocza. =)
"w wierszu gałczyńskiego jest..."
A gdyby w wierszu jakiegokolwiek Francuza było polskie słowo?
Oto ten fragment -
No, cóż, przyjmuję jej ofertę,
choć tak w piżamie to faux-pas.
I już mnie ciągnie ta dama przez wertep,
gdzie deszcz i noc, i wiatr, i mgła.
Zdanie można zacząć od "no", przed "i" można dać przecinek.
Przy okazji - po "no" nie dałbym przecinka, ale za to może dałbym po "piżamie" (przy okazji Ż, nie DŻ). Werep w l. poj. jest chyba wyjątkowe...
Przecinek po "piżamie" w żadnym wypadku! Ta przejęta z angielskiego i panosząca się ostatnio maniera oddzielania podmiotu od orzeczenia nigdy w polszczyźnie nie występowała. A "to" jest tutaj niewątpliwie nieodmiennym czasownikiem.
TO czasownikiem? A pozostałe uwagi? Zgadzasz się?
Przecinek po "piżamie" w żadnym wypadku! Ta przejęta z angielskiego i panosząca się ostatnio maniera oddzielania podmiotu od orzeczenia nigdy w polszczyźnie nie występowała. A "to" jest tutaj niewątpliwie nieodmiennym czasownikiem.
Masz deżawę?
Skoro nic nie napisałem, to zapewne się zgadzam :) Też zwykle nie odzielam "no" przecinkiem w zwrotach typu "no cóż", "no dobra", chyba że chcę wyraźnie zaznaczyć pauzę.
Co do wertepu - tu raczej nie chodzi o znaczenie "pojedynczy wybój, nierówność", ale o zabieg poetycki, który kojarzy mi się ze słynną "spaliną" z Muńka Staszczyka.
A "to" z pewnością bywa czasownikiem. Zob. choćby hasło "to 2" w Innym słowniku języka polskiego PWN.
Nie mam "deżawy" :D Nie wiem, dlaczego wcześniejszy komentarz pojawił się dwukrotnie. To zapewne jakiś błąd na serwerze.
*nie odzielam "no" przecinkiem w zwrotach typu "no cóż", "no dobra", chyba że chcę wyraźnie zaznaczyć pauzę.*
Każdy zbędny przecinek w wypracowaniu jp można by tak wyjaśnić? OK - nie każdy, ale wiele...
"Bez sensu jest twierdzenie, że jeśli spolszczona zostało słowo "'musique", to trzeba polszczyć wszystko" -
pełna zgoda i nikt wszak tak nie twierdzi...
Popieram!
Kogo popierasz?
Oto dobra argumentacja na zamianę "panna cotta" w "panakota".
"[...] Nie można wykluczyć, że wkrótce skodyfikowana zostanie forma zaadaptowana na poziomie grafematycznym (pisowniowym). Pisownia zostanie spolszczona, a dwa człony połączone w jedną konstrukcję panakota (podobnie stało się np. z anglojęzycznym zapożyczeniem cocktail bar, które najpierw przyjęło w polszczyźnie formę ortograficzną cocktail-bar, a następnie koktajlbar). O tym, że zapewne się tak stanie, dowodzi szybka kwerenda internetowa, podczas której znajdujemy następujące zapisy omawianej tu nazwy włoskiego deseru:
Panakota to popularny krem we Włoszech.
Smaczna panakota jest uzyskiwana tylko z produktów wysokiej jakości.
Jedliśmy makaron, smażone owoce morza i deser panakota.
[...]
Powyższa pisownia jest co prawda niezgodna z obowiązującą normą ortograficzną, jednakże nie uznamy takich zapisów za rażący błąd, lecz za innowację uzasadnioną funkcjonalnie.
- Adam Wolański
Co do ostatniego akapitu - "fopa" świetnie wpisuje się w powyższą argumentację.
Deser panakota brzmi jak deser Pana Kota. Może tego aktora. A co z sosami panna cotta np. w lodach na patyku, które bywają zwykłymi sosami owocowymi? Czyż to nie snobizm?
Minister także brzmi jak mini ster.