dopuszczalne w grach (i)
małż morski; omułek jadalny
POWIĄZANE HASŁA:
KOMENTARZE
smaczne to jest?
nie wiem, nie jadłam
Ja lubię, ale to kwestia gustu.
Klasycznie robi się to tak:
Mule oczyścić, obrać z bisioru. Mniej-więcej co czwarty ma taką niteczkę, która obrasta glonami. Jak się nie obierze, to będzie miało trochę nieprzyjemny posmak. Ale to nie jest sprawa zasadnicza, znam takich, którzy nie obierają.
Rozgrzać w dużym garnku masło, około ćwierć kostki na kilogram muli. Na masło wrzucić pokrajaną w krążki szalotkę (cebulę), nać od selera i pietruszki, razem na kilogram ze 2 garście. Zeszklić na maśle, ale nie rumienić. Uważać, bo trzeba to robić na maksymalnym ogniu. Wrzucić na to mule, dolać ćwierć szklanki wytrawnego białego wina, przykryć pokrywką. Cały czas na wielkim ogniu. Jak całość się zagotuje, a powinno to nastąpić bardzo szybko, to gotować jeszcze 4 minuty, nie dłużej, bo się zrobią twarde i gumowate. W czasie gotowania można potrząsnąć garnkiem raz lub dwa. Nie mieszać, bo powypadają z muszli. Nie solić, są słone same w sobie. Podawać z resztą tego wina, które poszło do gotowania i z bułką albo z frytkami (w oddzielnej miseczce). Można podawać w tym samym garnku, w którym się robiły, ale wtedy trzeba mieć tyle garnków ilu stołowników. Można też wyłożyć dla każdego na miskę, ostrożnie, żeby nie powypadały. Dodać trochę tego sosu, który wytworzył się w garnku, bułka w nim obmoczona jest pyszna.
1 kilogram to porcja dla głodnego człowieka na raz, albo małe danko na dwie osoby.
Najważniejsze, aby były świeże. Stare się nie otworzą, te trzeba wyrzucić. Ze świerzych nie otworzy się jakaś jedna na 50, jak będą stare, to nawet połowa, a reszta będzie nieładnie pachnieć.
Istnieje wiele wariantów tego, co się wrzuca na masło, można sobie samemu pofantazjować, ale klasyczne są najlepsze.