dopuszczalne w grach (i)
KOMENTARZE
Janusz Rolicki -
Inwazja zwrotów anglojęzycznych jest tak nachalna, że jeśli się nie przebudzimy, upodobnimy się do rejowskich gęsi. Tyle że w XV–XVII wieku mieliśmy ofensywę łaciny – mówiła nią szlachta. Dzisiaj targety, resety rozprzestrzeniają się lotem błyskawicy. Do tego dochodzi skretynienie szkoły, która oparła sprawdziany na testach, więc mamy pokolenie, które nie czyta literatury, a jeśli już, to internetową. Lektury szkolne zastąpiły durne bryki drukowane masowo. Skutecznie potrafiliśmy się przez stulecia bronić przed germanizacją, czy rusyfikacją, natomiast w anglo-amerykańskie chomąto głowy wkładamy z ochotą. A Ministerstwo Kultury – najbardziej niepotrzebne w obecnym kształcie spośród ministerstw – trwa i nic w tej sprawie nie robi. I w końcu Polacy okażą się podobni do gęsi – bo nie będą już mieli własnego języka...
Co to takiego te rejowskie gęsi?
Ciekawe, czy Rolicki i Rej (od gęsi, a dokładniej - od gęsiego języka) poparliby eksodus, gryl(owanko), dizel, ekspoza, konklawa?