nie występuje w słowniku
KOMENTARZE
Na kanwie trochę emocjonalnego wątku (Izabela - Izabella) dopadła mnie pewna refleksja (natury językowej - bez żadnych osobistych podtekstów).
Podam kilka przykładów:
1. Dla Anglika - king lub King George V, (United Kingdom of Great Britain and Ireland -1910–1922/1927); dla Polaka - król Jerzy V (ale nie George V)
2. Dla Amerykanina - George Washington (pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych, uważany za ojca narodu); dla Polaka - Jerzy Waszyngton lub Washington lub czasem również George Washington - w różnych źródłach, opracowaniach.
Dwa podobne przykłady - ale różne transkrypcje.
Z innej łączki - dotyczy osób także bardzo znanych w naszej kulturze i cywilizacji:
Dla Anglika - John Lennon ale dla Polaka nie Jan Lennon - lecz też John Lennon;
Analogicznie:
Dla Anglika - George Harrison ale dla Polaka nie Jerzy Harrison - lecz też George Harrison;
Dla Anglika - Paul McCartney ale dla Polaka nie Paweł McCartney - lecz też Paul McCartney;
Dla Anglika - Paul Anka ale dla Polaka nie Paweł Anka - lecz też Paul Anka;
Z odwrotnych nasunął mi się Krzysztof vel Christopher Klenczon - ale tutaj motyw wymienności imienia zapewne spowodowany był czynnikami komercyjno reklamowymi (rozpoznawalność i "sprzedawalność" artysty w USA).
Czy istnieje jakaś reguła językowa nakazująca taką a nie inną transkrypcję imienia w każdym z tych przypadków?
Czy może mamy te różne sytuacje na zasadzie - "bo tak zostało przyjęte" ?
Wszystko w zasadzie z powodu zwyczaju. Dawniej często "tłumaczyło się" imiona, zwłaszcza osób powszechnie znanych, lecz także nie było to regułą. Pewną regułą, teoretycznie nadal obowiązującą, było polszczenie imion władców. Jednak, jak widać głównie po obecnym określaniu członków brytyjskiej rodziny królewskiej, już ta zasada nie obowiązuje.
Proponuję pierwej zapoznać się z definicją słowa "transkrypcja".
Atmosfera była o wiele przyjemniemniejsza, przed tym, jak się tutaj pojawiłeś i skaziłeś ją swoimi wypierdzinami. Idź już stąd bałwanie, tchórzu i infantylny manipulatorze.