nie występuje w słowniku
KOMENTARZE
Czy słowo wypłynięty (= taki, który wypłynął) mieści się w jakiejś, choćby nie tej literackiej normie językowej?
Odpowiedź -
Wszystko mieści się w jakiejś normie, w ostateczności można by nawet język osobniczy poddać normalizacji, twierdząc, że to, co dana osoba mówi po czwartym piwie, jest poza normą jej idiolektu. Mówiąc poważnie jednak, nie starałbym się „legalizować” słowa wypłynięty. Czy nie dość kłopotu jest z tymi słowami, które już są „legalne”?
- Mirosław Bańko, Uniwersytet Warszawski
Znowu to piractwo Mirnala albo Slowakiwona?
Piractwo? Puknij się w łeb.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_cytatu
Faktycznie - dlaczego (nie 'czemu') określono to jako piractwo?
Czemu (nie 'dlaczego') ma to służyć?
Piractwo ma nie tylko aspekt prawny, ale i mentalny. PWN tworzy i utrzymuje stronę Poradni oraz opłaca ekspertów nie po to, żeby całą śmietankę zlizywał ~gosc z sjp.pl. Można się powołać, można zacytować, ale jeśli chcesz do tego stosować "prawo cytatu", to niech to do licha będzie cytat, a nie KOPIA, wtedy porozmawiamy. A to, co się tu uprawia, jakie jest, każdy widzi. Nie dość, że żerowanie na cudzym, to jeszcze żenada i tyle.
A jaką to ten gość zlizuje śmietankę? Jeśli wypowiedź liczy parę zdań, to co tu cytować wybiórczo? Cały fragment nie jest długi.
Jeśli ktoś napisze powieść lub zrealizuje film na podstawie tragedii, np. Titanica, Katynia, wojny, tsunami itp. to jest to żerowanie? W końcu ktoś zginął a ktoś na tym zarabia.
To jaki ma być krótki cytat, abyś zaszczycił nas dyskusja nt. słowa, nie zaś piractwa?
Co ty pitolisz, pomyleńcze? A z czyich pieniędzy są opłacani ci eksperci, co? A jaki ja mam zysk, z tego, że zacytuję (oznaczając źródło) pojedyncze porady?
Kopia mogłaby być CAŁEGO PORTALU, a nie pojedyncza porada. O wiele gorzej by o mnie świadczyło to, gdybym uciął jakieś zdanie z wywodu eksperta. Niegodziwe z mojej strony byłoby również twierdzenie, że owa porada to moje dzieło. Nic takiego nie ma tu miejsca. Mogę zadać pytanie w poradni, czy wolno mi wklejać tutaj co jakiś czas poradę. Tak naprawdę jestem bezpłatną reklamą dla poradni, ekspertów i całego wydawnictwa. Dodatkowo zastanów się jakiej idei przyświecało stworzenie poradni.
Łamię prawo? Zgłoś to na policję. Jaki problem?
Nie ma co gadać ze znawcą "mentalnego piractwa". Pachnie mi to autorytetem Zespołu Antka :)
Jeśli Poradnia jest utrzymywana z naszych podatków, to możemy omawiać jej porady, zwłaszcza jeśli są one spokojnie i kulturalnie cytowane. A po co? ano po to, aby podyskutować nad kulturalnymi tekstami, co nie jest tu częste...
Co innego CYTUJĘ, co innego KOPIUJĘ.
Dziwi, że wśród takich znawców brak jest podstawowego rozumienia pewnych prostych słów.
aż dziw, że w tym chorobliwym bełkocie nie pojawiła się dotąd wzmianka o ruskich serwerach i/lub o obrazie Uczuć Religijnych.
To zacytuj twierdzenie Pitagorasa a potem je skopiuj z Wikipedii i oceń, czy jedno a może i drugie jest przestępstwem...
bierzemy wszystko, co nie jest przybite gwoździami do podłogi!!!!
Poradnia jest utrzymywana z podatków ~gościa? Nie wiedziałom.
Hm, raczej nie. Choć wiadomo jak wyglądała "prywatyzacja" z 1992 roku. Eksperci pracują co prawda na publicznych uczelniach, ale są również pracownikami sprywatyzowanego wydawnictwa, więc argument o finansowani przedsięwzięcia Poradnia PWN ze środków publicznych jest raczej chybiony. Niemniej zarzut o "piractwo mentalne" wydaje mi się wyssany z palca. Niech się wypowie prawnik albo Bańko :)
A plagiat to też tylko cytat?
Sprawdź sobie - choćby w tym słowniku - co to jest plagiat, zamiast wyskakiwać jak filip z konopi...
http://www.webexperts.pl/blog/prawo/autorskie-prawa-majatkowe/jak-cytowac-aby-nie-zostac-posadzonym-o-plagiat/
od strony prawnej mnie to nie interesuje, a od strony obyczajowej to takie bezmyślne wklejanie świadczy wyłącznie o umysłowej miałkości wklejającego
Cytat z http://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_cytatu:
"Prawo cytatu – prawem dopuszczalna możliwość przytoczenia w tworzonym przez siebie dziele urywków rozpowszechnionych utworów lub drobnych utworów w całości"
Kluczowe jest tu "w tworzonym przez siebie dziele", a więc osoba, która wkleiła na początku całość odpowiedzi z poradni PWN nie może się powoływać na "prawo cytatu", bo nie miało miejsca "tworzenie przez nią dzieła".
A jaka tu jest sprzeczność? Przecież dzieło to w tym przypadku po prostu komentarz. W czym rzecz?
Umysłowa miałkość wklejającego polega na tym, że powołuje się na autorytet prawdziwych ekspertów językowych? Ciekawe ma pan standardy i kryteria ;)
Czy można zacytować prawo Archimedesa, czy trzeba mieć zgodę naukowca lub jego prawnych następców?
@A jaka tu jest sprzeczność? Przecież dzieło to w tym przypadku po prostu komentarz. W czym rzecz?
Nie zauważyłeś, że nie było żadnego komentarza?
Zacytuj Archimedesa, mądralo, to zobaczymy:)
"Nie zauważyłeś, że nie było żadnego komentarza?"
Oczywiście, że był. Komentarz zawierający wyłącznie cytat to nadal komentarz. Przecież sam się tutaj nie umieścił. To była czyjaś odpowiedź/komentarz do dyskusji. Widocznie autor nie widział powodu, by coś jeszcze dodawać. Czego tu nie rozumiesz?
Facet nie dodał komentarza? Więc to oznacza, że się zgadza z autorem cytatu(gdyby się nie zgadzał, to by to napisał lub wyśmiał nawet), natomiast zachęcił do merytorycznej dyskusji tych, którzy by chcieli omawiane tam słowo omówić. Nie omówiono, ale przyczepiono się i bezprawności cytowania. Jednak Polacy nie mają daru dyskusji; raczej wolą rzucać się do gardeł i to - jak tu - bez sensu. No bo cóż da pyskowanie, że to nielegalne (to kopiowanie cytatu)? Sprawę skieruje admin do sądu czy do komisji specjalnej?
Kto tu się dopatrzył zarzutu (a właściwie "rzucania się do gardeł"), że to nielegalne? O niezgodności z prawem piszą tylko ci sami "dyskutanci", którzy używają argumentów typu "pitolisz", "puknij się w łeb" i "pomyleńcze".
Strona przeciwna, czyli ta "rzucająca się do gardeł", wyraża jedynie przekonanie, że jeśli kogoś nie stać na własne słowa, to nie powinien wklejać cudzych jak swoich.
Bronicie i bronicie ćwierćinteligenta-wklejacza, a gdyby tak zadał sobie minimum trudu, naprawdę żaden wysiłek, i cytat oprawił w dwa zdania świadczące o tym, że przemówił człowiek, a nie automat, nie byłoby miło?
A komentarz zawierający wyłącznie cytat to może i komentarz, ale z pewnością nie dzieło.
Kolejne pomówienia.
"nie powinien wklejać cudzych jak swoich"
Ktoś zrobił tutaj coś takiego? Nie widzisz nazwiska Bańki pod cytatem? Dla kłamców twojego pokroju nie może być szacunku.
"(..)cytat oprawił w dwa zdania świadczące o tym, że przemówił człowiek, a nie automat, nie byłoby miło"
Automat? Zdrowyś?
Miło? Kogo to obchodzi, czy tobie będzie miło. Jak chcesz, by ci było miło, to idź do kogoś przytul ;)
jak swoich = jak swoją własność
Czy to jest ten słynny dar dyskusji? Jak na razie wytaczasz armaty na temat, którym sam pogardzasz, a do "merytorycznej dyskusji tych, którzy by chcieli omawiane tam słowo omówić" jakoś się nie palisz. W zaangażowaniu na temat zastępczy (i w pozamerytorycznych uwagach) prowadzisz jakieś 5:1.
"A komentarz zawierający wyłącznie cytat to może i komentarz, ale z pewnością nie dzieło".
Tu z pewnością jest znacznie więcej wypowiedzi nie zasługujących na określenie dzieło i nikt się tego jakoś nie czepia. Ktoś zacytował profesora i czeka na dyskusję nt. słowa wypłynięty.
Wg mnie - każdy wyraz, nawet (powszechnie) nieznany jest godny uwagi, jeśli coś wnosi. Jeśli służy lapidarności, to należy go poprzeć. Początki są trudne dla każdego nowego wyrazu.
Jeśli marynarz wypłynął w rejs, to jest wypłynięty. Jeśli lotnik (pasażer) odleciał to jest odleciany. Z okazji 50-lecia Lotu napisano przebój "Przeleć mnie" w znaczeniu "przewieź samolotem".
Odpowiadam na kłamstwa i absurdalne zarzuty. Wywołano m.in. mnie. Nie ty będziesz decydować czym mam się zająć w tej dyskusji.
"jak swoich = jak swoją własność"
To nadal jest kłamstwo z twojej strony. Jawne cytowanie kogoś (z podpisem autora wypowiedzi) przeczy stwierdzeniu, że intencją cytującego było zawłaszczenie cytowanych słów, jako swoich. Cytat miał tu sens właśnie WYŁĄCZNIE taki, by przedstawić również osobę cytowaną - w tym przypadku uznanego eksperta w dziedzinie języka.
Cytat nie miał tu żadnego większego sensu niż dłubanie w nosie. Ten, co go wkleił, nie oczekuje żadnej dyskusji. Jeden dłubie w nosie, drugi kopiuje i wkleja. Behawioralnie bez różnicy, sens czynności ten sam: czymś zająć ręce.
Może kiedy nauczysz się powstrzymywać od pisania w kółko "kłamców twojego pokroju", "absurdalne" i "pachnie mi to", to da się porozmawiać, a na razie usiądź sobie na karnego jeżyka i się wycisz, zanim znów uszkodzisz sobie coś na klawiaturze.
"Jeśli marynarz wypłynął w rejs, to jest wypłynięty".
A jeśli ktoś - za przeproszeniem - pierdoli, jest pierdolnięty... Hm, może i tak. ;>
Może przestaniesz wreszcie dłubać w nosie i zastanowisz się konstruktywnymi argumentami. Udowodnij mi, że twoje pisanie w kółko o "piractwie mentalnym" ma większy sens.
przyznaj się slowakiwon! to ty byleś tym ćwierćinteligentem wklejaczem, że tak zajadle go bronisz ?
Żeby było zabawniej, to nie ja wkleiłem tę poradę. Ale widzę, że stopniał twój zapał do udowodnienia mi "mentalnego piractwa" i zostały ci już tylko inwektywy.
Victory's mine! - kolejny plagiat :)
To ja wkleiłem cytat i dokonałem pierwszego wpisu.
Trudno dogodzić komuś (to do Slowakiwona), kto wykazuje chroniczną ślepotę na argumenty. Kiedy piszę, że od osoby zabierającej się za dyskusję językową można wymagać czegoś więcej niż umiejętności obsługi dwóch klawiszy z Controlem (bo można), odpowiadasz, żebym poszedł się przytulić. Sztukę niedostrzegania argumentów opanowałeś do perfekcji, a w konkursie na najwięcej inwektyw mnie się obawiać nie musisz.
A do Mirnala: mam nadzieję, że Twój minimalny jak dotąd udział w dyskusji pozwala mieć nadzieję, że coś do Ciebie trafiło i że następnym razem sam powymagasz od siebie czegoś więcej :)
Gdybyś przejrzał moje wypowiedzi, to nie zachęcałbyś do dodawania/poszerzania opinii. Akurat ten wyraz został omówiony przez MB i żaden komentarz nie był potrzebny, natomiast liczyłem na meryt. komentarzae na forum, nie zaś na zgryźliwosci.
Gdybym podpisał się jako Mirnal i opowiedziałbym się po stronie tego wyrazu (zastosowania) to zostałbym kolejny raz WG.
No ale stary, nazywając kogoś ćwierćinteligentem nie idziesz ani o krok dalej w dyskusji. Nie udało Ci się obalić moich argumentów, a dodatkowo zacząłeś się wycofywać ze swoich wcześniejszych tez. Piszesz o piractwie, kopiowaniu i plagiacie, a gdy przedstawiono ci te terminy od strony prawnej, napisałeś, że strona prawna cie nie interesuje i zacząłeś snuć teorie nt "piractwa mentalnego". Opinie ekspertów w dyskusjach nieekspertów/hobbystów mają ogromne znaczenie i nie rozumiem po co ktoś miałby dodawać coś swojego do opinii eksperta, jeśli ta opinia mówi DOKŁADNIE o tym przykładzie. Na sjp.pl wielokrotnie również w sporach z mirnalem komentowaliśmy opinie ekspertów, gdy na przykład mówiły nie wprost o konkretnym przypadku. Tutaj mirnal wkleił sobie poradę bardziej jako ciekawostkę, ale ty na początku dałeś do zrozumienia, że ja z mirnalem uprawiamy jakieś "piractwo" i z tego musiałeś się potem wytłumaczyć. Moim zdaniem twoje argumenty są miałkie i po tym jak odkryłeś swoje karty, mogę spokojnie dyskutować tutaj tak jak wcześniej, nic nie zmieniając.
Zarzut, jakoby mirnal tylko wklejał czyjeś opinie, a sam nic nie wymyślał jest chyba najbardziej chybiony w całej tej dyskusji ;) Prędzej można byłoby powiedzieć, że mirnal za dużo od siebie wymaga :)
@Nie udało Ci się obalić moich argumentów
Dla porządku spróbowałem wypisać wszystkie Twoje argumenty, których nie udało mi się obalić:
1. Pachnie mi to autorytetem Zespołu Antka.
2. Zdrowyś?
3. Kogo to obchodzi, czy tobie będzie miło.
4. Nie ty będziesz decydować czym mam się zająć w tej dyskusji.
5. zostały ci już tylko inwektywy.
Czy jakiś argument przegapiłem? Bo tych rzeczywiście żadna siła nie obali i jeśli to wystarczy Ci, by poczuć się zwycięzcą, to gratuluję dobrego samopoczucia i sugeruję, żebyś na tym poprzestał.
Jest różnica między nazwaniem ćwierćinteligentem kogoś, kto sili się na udział, a nie potrafi sklecić paru słów od siebie (w momencie formułowania nie było wiadomo, że chodzi o Mirnala, który gdzie indziej i kiedy indziej kleci jak dwuipółinteligent, a zatem moja "inwektywa" w odróżnieniu od licznych Twoich nie była ad personam) a tym, jak Ty traktujesz swoich bezpośrednich rozmówców nie tylko w tym wątku.
Nie wycofuję się z niczego. Tak samo jak na początku uważam, że wykorzystywanie efektów czyjejś pracy w taki prymitywny sposób, bez choćby minimalnego wysiłku, by w kilku słowach stworzyć właściwe nawiązanie, jest naruszeniem savoir-vivre'u, netykiety i dobrych obyczajów. Nie oczekuję od Ciebie, że kiedykolwiek to zrozumiesz.
E tam, myliłem się. Przy twoich manipulacjach i kłamstwach nawet Antek wysiada :)
"wykorzystywanie efektów czyjejś pracy w taki prymitywny sposób, bez choćby minimalnego wysiłku, by w kilku słowach stworzyć właściwe nawiązanie, jest naruszeniem savoir-vivre'u, netykiety i dobrych obyczajów"*
Coraz lepiej. To wykorzystywanie efektów czyjejś pracy w tym przypadku przez normalnych ludzi nazywane "CYTOWANIEM" jest naruszeniem netykiety i savoir-vivre'u? Oczywiście masz na to jakieś dowody i źródła, tylko nie chcesz ich tu cytować, żeby nie wykorzystywać prymitywnie czyjejś pracy, czy tak? :)
Oczywiście Bańko PUBLIKUJE swoje porady, żeby nikt ich nigdy nie cytował i się na nie nie powoływał. To rzeczywiście ma sens ;)
Oczywiście NIE WOLNO powoływać się na autorytet ekspertów, czy nawet korzystać z pisanych przez nich słowników, bo oni do etymologii i odmiany dochodzili miesiącami, a ktoś tak bezczelnie chce ich zacytować i potem jeszcze bezczelniej podać źródło!
Tiaaa, to ma sens! Trzymaj się tego ;)
* Sorry za prymitywne wykorzystanie twojej ciężkiej pracy przy napisaniu tego komentarza :) Widać jestem netykietowym wywrotowcem.
...podobnie zresztą jak ty! W końcu i ty mnie zacytowałeś, wykorzystując prymitywnie moją PRACĘ!