dopuszczalne w grach (i)
[czytaj: ditrojczanka] mieszkanka Detroit
KOMENTARZE
brak kategorii: osoby
Dziwnie wygląda i można nie wiedzieć, kto to jest. Dla mnie lepiej: detroitczanka.
A lubeczanka? Kairka?
Dziwnie, bo nie jesteś Amerykaninem.
Dziwna jest proponowana forma.
Bo co? W Polsce ma być słupskczanka? Puckczanka?
Słabe przykłady.
Detroiczanka może istotnie wygląda dziwnie, lecz detroitczanka nie jest lepsza, a w zasadzie jest gorsza, bo tak się tych nazw nie tworzy. Sopot - sopocianka, Detroit - detroicianka.
A czy ja napisałem coś innego, gościu bezimienny?
Dlaczego przykłady słabe?
W Polsce ciężko znaleźć tak na chybcika (lub w ogóle) nazwę miejscowości zakończoną "-oit".
Wybrałem dwie nazwy zakończone spółgłoską.
Czytanie ze zrozumieniem ma przyszłość.
Trzeba wiedzieć, co w co w naszym języku przechodzi i dlatego głównie Twoje przykłady nie znalazły u mnie dużego uznania. Ponadto "kairka" to przykład zupełnie bez sensu, który prędzej przemawia za "detroitczanka" niż za "detroiczanka". Nie martw się więc o moją umiejętność czytania ze zrozumieniem.
Osobiście też wolałbym widzieć formę 'detroitanka', a nie 'detroiczanka'.
Przykład z 'Sopotem' i 'sopoTczanką' (lub 'sopoTczaninem' widzianym w Internecie z literą 't') jest dobrym bodźcem ku temu, aby w nazwie osób urodzonych lub długo mieszkających w Detroit (słowo francuskie) powinno zawierać DWIE litery t.
Jeśli ktoś urodził się w Polsce, to może jakoś skojarzyć sobie 'sopoCZankę' (zakładam, że to używana forma) z 'Sopotem', bo nazwa Sopot jest znana i popularna, choćby z festiwali.
Słowo 'Detroit', ze swą niepolską pisownią, znajdujące się w dalekim państwie, na innym kontynencie, Polakowi lub Polce nie będzie natychmiast kojarzyć się z amerykańskim miastem znad Wielkich Jezior gdy widzą oni 'detroiczanka'. W związku z powyższym użycie drugiego 't', czyli 'detroiTczanka', może w pewnym sensie naprowadzać na nazwę miasta z USA i określenie kobiety/ dziewczyny tam mieszkającej.
Do Pana B. wyżej!
Podane przykłady (cytat) "Bo co? W Polsce ma być słupskczanka? Puckczanka?" mają nam udowodnić, że słowo 'detroiTczanka' jest zbyt karkołomne, aby je użyć.
W przypadku nazw POLSKICH miast i tych większych, dobrze znanych, można, trzeba i stosuje się uproszczenia w pisowni polskiej, aby uniknąć dziwacznej ich wymowy. W naszym języku takie uproszczenia są przyjęte i dość częste i dlatego zamiast wyśmianej formy "słupskczanka" powiemy i napiszemy 'słupsczanka', a może nawet 'słupczanka'. Pierwsza wersja została podkreślona na czerwono, choć byłaby od przyjęcia, bo mamy 'pszczółkę', 'Pszczonów', 'upstrzony' itd. Lingwiści poszli jeszcze dalej i stworzyłi 'słupczankę'. Podobnie z "puckczanką", w której następstwo spółgłosek byłoby niemożliwe do wymówienia, gdzie odrzucono literę 'k', tworząc 'pucczankę'.
Słowo 'Detroit' jest słowem obcym! Patrz wpis wyżej.
Oj tam, oj tam...
Odniosłem się w prosty sposób do prostego wpisu, bez chęci pretendowania do miana lingwisty (nie jestem nim i pewnie nie będę).
Słyszałem o różnych terminach językoznawczych - fleksja, oboczność, etymologia itp. Znam ich znaczenia tak "mniej więcej". Wystarcza mi to.
Przykłady użyte w moim wpisie dobrane są na zasadzie szybkiego namysłu, bez starannego pod względem językoznawczym dobierania.
Szczerze mówiąc - zastanawianie się, jak w naszym języku nazwiemy mieszkankę San Francisco, Canberry czy Buenos Aires - to taka dyskusja dla samej dyskusji.
Słowo "detroiczanka" (stosunkowo proste) brzmi/wygląda dziwnie = bo przeciętny człowiek nigdy/prawie nigdy się z takim nie spotyka.
"Słupskczankę" stworzyłem na prostej zasadzie - w propozycji "detroitczanka" występuje rdzeń "detroit" a więc analogicznie - w "słupskczance" mamy jako rdzeń wyrazu "słupsk".
Tego nie widać?
Na tym forum jest tyle idiotycznych wpisów - że mało skromnie swoją "produkcję" uważam za dość ciekawą.