dopuszczalne w grach (i)
błąd językowo-logiczny polegający na użyciu w jednym zdaniu lub wypowiedzi wyrazu o dwóch różnych znaczeniach, kiedy logika zdania nakazuje użycie tego wyrazu w jednym znaczeniu, np. Złodziej dopuścił się kradzieży kozy (zwierzęcia), więc poszedł do kozy (do aresztu, ale może do tego zwierzęcia?)
KOMENTARZE
no tak, ale co to są te "ekwiwokacje"...??
por. ekwiwok i amfibolia
ekwiwokacja błąd log. polegający na użyciu jakiegoś terminu w 2 różnych znaczeniach w tejże wypowiedzi, gdy poprawność jej wymaga używania go w jednym tylko znaczeniu; por
„zawód” miłosny – „zawód” wykonywany, „wolno” myśleć (w znaczeniu „ociężale”) „wolno” myśleć (niezależnie). Obchodzi urodziny i prawo szerokim łukiem.
Wódki i pacierza nie odmawia.
ekwi z łac. aequus 'równy, gładki'
wok z łac. vox dpn. vocis 'głos, dźwięk, (wy)mowa'
to wyżej jest amfibolią, a nie ekwiwokacją
Przykład podany w definicji jest raczej mało przekonywujący, bo widząc kolejność występowania czasowników i znając dwojakie znaczenie słowa <koza>, błędne zrozumienie tego zdania jest niemal niemożliwe. Ponieważ złodziej "(już) dopuścił się kradzieży, więc <(w rezultacie)> poszedł do kozy.", czyli po akcie kradzieży znalazł się w areszcie.
Odnosząc się do wpisu drugiego gościa, można powiedzieć, że kwestionowane użycie zwrotów "zawód miłosny" + "zawód wykonywany" nie ma w sobie nic niestosownego, bo pierwszy zwrot odnosi się jednego znaczenia słowa <zawód>, a drugi - do drugiego.
W dwu dalszych przykładach też nie ma nic ani szczególnego, ani niepoprawnego!
Gdzie w powyżej sformułowanych przykładach są rzekome "błędy logiczne"?
Jest mnóstwo zwrotów w naszym języku o podobnej dwu- i wieloznaczności wyrazów i zwrotów, które są całkowicie jasne, jeśli użyto ich w stosownych okolicznościach.
Oto orzeł, który wszystko rozumie! :D
Ty już kompletnie nie kontaktujesz, Maruniu.
Dla mnie bardzo dobrym przykładem ekwiwokacji jest czasownik "wierzę".
Na przykład rozmówca pierwszy "Nie wierzę w nic o nie jest poparte dowodami". Rozmówca drugi "A jednak wierzysz, że krzesło się nie rozpadnie jak na nim usiądziesz".
może:
Schwytano na działkach grupę wytwórców narkotyków wraz z gotowymi na sprzedaż działkami.
Rozwlekle rozwodzili się o rozwodzie.
siadając na nieznanym krześle nie potrzebujemy wiary lecz wiedzy. Wiedzy o prawdopodobieństwie rozpadania się krzeseł. Tak samo gdy idziemy przez las, nie mamy logicznego uprawnienia aby WIERZYĆ, że drzewo na nas nie runie, lecz mamy wiedzę, że takie rzeczy dzieją się rzadko, a przy od pewnych wartościach (umownych) przedstajemy się bać. Wiara jest umacnianiem się w pewności, nieuprawnionym naginaniem, zaklinaniem statystyki.
"umacnianiem się w pewności (...) zaklinaniem statystyki." - doskonały przykład wiary pozytywistycznej, bo przecież dowody i powielane badania statystyczne (indukcja?) mają na celu umocnić tezę, czyli pewność - ale czego? no chyba nie wiedzy! A może wiary w trafność naszej tezy? Wszystko ogarnie i uprawomocni naukowe myślenie! nawet w codzienności.. Ale zaraz! Przecież to świat życia codziennego poprzedza myślenie naukowe, a nie odwrotnie ;P polecam 'O pewności' Wittgensteina - pracę o tym, jak nasza 'wiedza' oparta jest na wierze (w autorytet najczęściej).