dopuszczalne w grach (i)
gżenie się; o zwierzętach:
1. ujawnianie lub zaspokajanie popędu płciowego; parzenie się, kopulowanie, ruja;
2. bieganie z bólu po ukąszeniach gzów
KOMENTARZE
Dlaczego słowo, którego nie ma w innych słownikach występuje w słowniku kurnikowym?
Może należałoby najpierw sprawdzić w innych słownikach (dopuszczonych przez autorów Kurnika), a dopiero wprowadzać?
drogi gosciu...nie mialam ochoty tlumaczyc Ci zasadnosci istnienia slowa GZA(wraz ze wszystkimi odmianami) w naszym slowniku, dopoki się nie przedstawisz:)...ale uparcie zarzucasz autorom slownika w kurniku, że wpisuja głupoty bez uprzedniego sprawdzenia zgodności z zasadami...zapewniem Cie , ze slowo GZA (w mianowniku) występuje jako haslo w slownikach języka polskiego:)
Możesz podać w których, bo w słowniku języka polskiego PWN i w słowniku ortograficznym nie ma.
Droga Meg nie przedstawiłem się, bo nie gram u Was w rankingu, a tylko jako gość. Nie interesuje mnie gonitwa za punktami. Czasem mam sobie ochotę pograć towarzysko i denerwuje mnie trochę, że w słowniku są umieszczone słowa brane z sufitu. a do gzy przyczepiłem się dla zasady. Mogłem równie dobrze do któregoś innego słowa, ale padło na gzę. Mam na imię Piotr.
Miłego dnia.
P.S. Jak podasz mi słownik, w którym znajdę to słowo, to się odczepię.
meg dlaczego dyskryminujesz gosci? przeciez wszyscy za monitorem sa anonimowi, i tak wszyscy sie nie znamy.
a tutaj się mylisz, nawet nie wiesz ile osób tutaj nie jest anonimami. widziałem się z masą ludzi. i oni mnie widzieli. wiem jak się nazywa gros osób, mniej więcej jak wyglądają itp. więc choćby nickiem powinieneś choćby się podpisać aby ciut tej anonimowości zniszczyć.
no ok ja tez znam kilka osób, ale to nie znaczy ze gosci trzeba dyskryminować i nie udzielić im odpowiedzi.
jejku jaki on niepojętny ;))
a odpowiedzi jak nie było tak nie ma
i ja taz nadal czekam na jakas odpowiedz i chyba sie nie doczekam
Gza to okres nadaktywności owadów gryzących bydło, więc podam za przykład - krowa mógłaby powiedzieć: "GZO kiedy się skończysz"
My sie gzimy.
Oni sie GZO.
:P
Też nie podoba mi się słowo gza (i jego odmiany). Słowa nie ma w słowniku języka polskiego ani ortograficznym z PWNu. Rozumiem, że to może być specjalistyczny termin, sam sporo takich znam (studiuję biologię), ale to nie znaczy, że trzeba je na siłę wciskać do słownika w Kurniku.
Mnie osobiście nie interesuje czy to słowo znajduje się w słowniku ( jakimkolwiek ) czy nie. Mogę powiedzieć, że w mojej rodzinie stosowane jest często. A wogóle czy ono nie brzmi śmiesznie? I jeszcze: gdyby trzeba było każde słowo sprawdzać czy jest ono w słowniku czy nie, to gra w "Literaki" byłaby o wiele trudniejsza, a przecież chodzi o to, żeby się dobrze bawić. Założę się, że więcej jest ludzi, którzy myślą jak ja: im większy wysiłek psychiczny, tym mniej uwagi poświęconej zabawie. A przecież "Literaki" to gra, a jak każda gra służy ona zabawie. ;P
Bo byłoby tych słów mniej gdybyśmy wszystkie sprawdzali i usuwali te, których nie ma. Czyż nie? ;P
Trochę się pogubiłem w tej Twojej wypowiedzi...
...niemniej jednak piszę, aby odpowiedzieć na Twoje pierwsze pytanie. Słowo to znajduje się w słowniku, w przeciwnym razie zostałoby usunięte lub uznane za niedopuszczalne... tymże słownikiem jest Praktyczny Słownik Współczesnej Polszczyzny pod redakcją H. Zgółkowej, ale widzę, że samo słowo jest dopuszczalne też w Scrabble, więc musi się znajdować w jednym z dzieł Państwowego Wydawnictwa Naukowego...
Jeśli chodzi o krowę to może się zagzić natomiast kobite to może się gzić hehe
Witam.
Gzo jest wyrazem poniewaz jest to czynnosc w odmianie zenskiej.
Ta gza. Proste zatem iz poprawna odmiana zwrotna to ty gzo, np. w formie wykrzyknikowej.
Nie wiem wlasciwie dlaczego powstalo tyle pytan ale wyjasnienie nie jest skomplikowane.
Zycze milej gry na Kurniku.
the Gentleman
Witam!!!
Gosc ma racje. Tak sie zastanawiam, czy Was to satysfakcjonuje? Wpisujecie wyrazy, ktore nie istnieja w jezyku polskim. Istnieje cos takiego jak Rada Jezyka Polskiego, ktora ustala na biezaco, co jest poprawne, co nie. Ich najlepszym odzwierciedleniem sa slowniki PWN-u. Niestety w zadnym z nich nie ma wyrazu "gzo". Owszem, juz od dawna sa wyrazy takie jak "giez" i "gzic sie", ale w zadnym z wypadkow nie mozna wpisac wyrazu "gzo". Wprowadzenie blednego rodzaju do Waszego slownika spowodowalo bledny wzor odmiany i Wy wolacie "Ty paskuna gzo!", nie zas poprawnie "Ty paskudny gzie!". Natomiast do thegentleman mam pytania: jak moze byc czynnosc w odmianie zenskiej (w jezyku polskim cos takiego nie istnieje)? Czy kobieta ma za tem powiedziec"Ja sie gzo"? Zarowno kobieta jak i mezczyzna powiedza "Ja sie gze", o kobiecie jak i mezczyznie powieny "On/a sie gzi". Przeciez forma "gzo" jest forma ewidentnie niepoprawna i niestety nikt tego nie kontroluje!!! Reasumjac - nie mozna tej gry nazwac literakami, bo dopuszcza nieistniejace wyrazy - powinna byc nad tym jakas kontrola i opamietanie ludzi tworzacych slownik. Wczoraj zostalem nawyzywany, gdy zwrocilem komus uwage (i wyjasnilem!!!) ze wyraz "gzo" nie istnieje...
I takie drobne post scriptum - powolywanie sie na slownik Pani Haliny Zgółkowej jest conajmniej nieporozumieniem. U nas profesor, na uczelni, wyrazil nastepujaca na temat tegoz slownika opinie: "W latach 90, na szczescie, nie bylo juz cenzury. Kazdy mogl sobie wydac co mu sie zywnie podobalo. No i P. Halina wydala swoj slownik. Czy jednak mozna go uznac za slownik poprawnej polszczyzny?! Sami Panstwo zobaczcie" - poszly za tym ewidentnie bledne przykaldy z dziela tejze. Nie jest to dokladny cytat z Pana Profesora (nazwiska nie podam), ale faktem jest,ze tak naprawde jedynymi poprawnymi slownikami, zgodnymi z zaleceniami Rady Jezyka Polskiego, sa slowniki PWN-owskie (ktorym mozna zarzucic to,ze sa opoznione wzgledem polszczyzny - niestety). Poza tym Pani Halina jest autorka np. "Slownika gwary uczniowskiej", czy hasla stamtad tez zamiesciliscie? Czy jest to poprawna polszczyzna? Juz sobie wyobrazam, jak wrzeszczycie z oburzeniem,ze jest to jezyk uzywany i powinen byc. Owszem. Tylko ,czy jest to jezyk faktycznie uzywany? Gwara uczniowska sie zmienia bardzo szybko i dzis pewne wyrazenia sa juz nieaktualne, malo tego, niezrozumiale dla wielu uczniow. Czy zatem dalej sa "poprawne"?. Pani Halina stworzyla slownik na "tu i teraz". Reasumujac - sowniki tej Pani nie ciesza sie szczegolnie dobra opinia wsrod polonistow...
Tak np. "gzo" - forma utworzona poprawnie od wyrazu "gza" w rodzaju zenskm liczby pojedynczej, ale ze wyraz "gza" nie istnieje w jezyku polskim - co to za problem? mozna go wprowadzic do slownika ot tak!!!
Słowo: "gza" występuje jako hasło m.in. w "Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny" H. Zgółkowej oraz w "Słowniku języka polskiego" W.Doroszewskiego, tak więc nie jest to pojęcie wyssane z palca.
Co do pytania: "jak moze byc czynnosc w odmianie zenskiej (w jezyku polskim cos takiego nie istnieje)?" to trudno to nawet komentować.
Bo jeśli chodzi Ci o czasowniki to w języku polskim czasowniki odmieniają się przez rodzaje (rż: malowałam, rm: malowałem), jeśli natomiast chodzi Ci o czynność wyrażoną za pomocą rzeczownika to mamy czynności rodzaju nijakiego (mycie, malowanie, pranie) ale mogą być również rodzaju żeńskiego (transmisja, kośba) czy też męskiego (doping, kasting)
W każdym prawie słowniku języka polskiego uda się znaleźć jakieś błędnie podane hasło lub jego odmianę, więc słownik tak tu przez Ciebie deprecjonowany nie jest żadnym w tym względzie wyjątkiem. Często opinie językoznawców na dany temat diametralnie się różnią, tak więc Twój Pan Profesor (którego nazwiska nie wymieniasz) może mieć zupełnie inny pogląd na niektóre kwestie niż językoznawcy pracujący na innych uczelniach. To, że podaje przykłady błędów w słowniku H. Zgółkowej jeszcze o niczym nie świadczy.
H.Zgółkowa ma tytuł profesora, prowadzi od lat zajęcia w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, jest powoływana do różnego rodzaju komisji językowych oraz ma spory dorobek naukowy. "Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny" jest najobszerniejszym dziełem w dziejach polskiej kultury i cieszy się dobrą opinią w środowisku specjalistów. Twoje stwierdzenie, że "powolywanie sie na slownik Pani Haliny Zgółkowej jest conajmniej nieporozumieniem" jest chyba conajmniej nieporozumieniem.
"Słownik gwary uczniowskiej" nie jest słownikiem języka polskiego w rozumieniu naszych zasad dopuszczalności do gry, tak więc nie ma się co obawiać, słowa z tego słownika nie zostaną dopuszczone do gry literaki.
1. "Słownik języka polskiego", W. Doroszewski (pierwodruk 1958-69, wznowienie 1996-97, wersja elektroniczna 2000)jest słownikiem niebędącym źródłem słów dopuszczalnych w grze (dodatek A ZDS-u)
2. "Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny" H. Zgółkowej nie jest: a) słownikiem języka polskiego, b) słownikiem wyrazów obcych, c)słownikiem poprawnej polszczyzny, d)słownikiem ortograficznym Cztery wymienione typy słowników są jedynymi uznanymi przez operatorów (p.3 ZDS-u).
3. Nie ma w słownikach słowa "conajmniej". Chyba, że w słowniku Zgółkowej...
1. Słownik W. Doroszewskiego został podany nie jako dowód dopuszczalności do gry a jako dowód na to, że słowo jest/było w użyciu (redaktor pod każdym hasłem podaje cytat z literatury)
2. Dopuszczając do gry hasła z "Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny" H. Zgółkowej operatorzy naszego słownika uznali, że jego formuła mieści się w typie: słownik języka polskiego
3. mój błąd, cytowałam zdanie przedmówcy celowo w niezmienionej formie, z pośpiechu nie poprawiłam błędu kopiując
A szkoda że operatorzy "naszego słownika " uznali ,że radosna twórczość p. Zgółkowej ma jakąkolwiek wartość, no chyba że kuriozalną .Podobno w kręgu znajomych mówią o niej DODZINA RABCZEWSKA :)
No niestety "radosna tworczoc" Pani Profesor (!!!) Zgolkowej... A juz na powaznie. Owszem dorobek naukowy, czyli prace doktorskie, habilitacyjne, artykuly etc., Pani Profesor Zgolkowej sa cenione, natomiast jej slowniki niekoniecznie. To jest zdanie wielu jezykoznawcow, na wielu uniwersytetach. Wiem, bo bylem na kilku konferencjach i uczestniczylem w panelach dyskusyjnych, w ktorych bardzo krytykowano slowniki Pani Profesor Zgolkowej. Natomiast wszyscy jezykoznawcy uznaja bezsprzecznie slowniki PWN-u za najlepsze (choc niedoskonale). I druga kwestia - to,ze kiedys slowo wystepowalo w jezyku polskim, nie swiadczy,ze dzis wystepuje. W takiej sytuacji mozna siegnac np. do slownka Lindego i do kroniki Galla Anonima, co juz jest absurdem. Cytaty z literatury tez nie sa dobrym konceptem - nie zapominajmy, ze czesto autorzy uzywali wyrazow w blednej formie - np. ukazujac gware srodowiskowa, lub idiolekt - a przeciez kazdy z nas (w mniejszym, lub wiekszym stopniu) popelnia bledy jezykowe. No i niestety Porti ma racje w punkcie 2. Zatem nie wiem dlaczego dalej broni sie slownikow P. Profesor Zgolkowej. Tak a'propos czy nie lepiej uznac najlepszych (choc nie doskonalych) slownikow z PWN-u? Slownikow, ktore sa zgodne z zaleceniami Rady Jezyka Polskiego? I skoro sama przyznajesz,ze slowniki P. Profesor Zgolkowej zawieraja bledy (moim zdaniem znacznie wiecej niz PWN-owskie) to nie lepiej z nich zrezygnowac? I juz tak na koncu - tak z zupelnej ciekawosci: w jakich to komisjach uczestniczyla szanowna Pani Profesor Zgolkowa? Mam nadzieje,ze wymienisz choc klkanascie, skoro bylo ich az tak wiele. Prosze dac znac, skoro tak doskonale znasz jej wspaniala kariere naukowa.
Natomiast jesli chodzi o czynnosc, to dalej utrzymujesz,ze kobieta powie: "Ja sie gzo?" Zle wyrazilem to co mialem na mysli (Bardzo za to przepraszam,ale to tylko dowod na to,ze my wszyscy potrafimy robic bledy). W czasie przeszlym kobieta powie oczywiscie "gzilam sie", a nie "gzo sie", lub "gza sie". Prosze mi wiec wyjasnic, skoro dalej to utrzymujesz,ze gzo i gza to czasownik zwrotny w formie zenskiej.
I w Twojej odpowiedzi do Porti: "Dopuszczając do gry hasła z "Praktycznego słownika współczesnej polszczyzny" H. Zgółkowej operatorzy naszego słownika uznali, że jego formuła mieści się w typie: słownik języka polskiego". Pozwole sie zapytac: a na jakiej podstawie? Jakie przyjeliscie kryteria?! Czym sie kierowaliscie?!
Moge prosic o podanie nazwisk tych specjalistow, ktorzy tak slawia "Praktyczny słownik współczesnej polszczyzny" P. Profesor Zgolkowej?
Ps. "conajmniej" to byl moj blad, nie Twoj. Nie zycze sobie okradania mnie z moich bledow... ;)
Nie bedącym rowniez pisze sie osobno., ale proponowal bym dyskusje nad meritum sprawy. Prosilbym o racjonalne argumenty. Kryteria jaka przyjela Wasza komisja itd. Moje pytania i prosby sa aktualne...
wino,
słowo "gza" to wg Zgółkowej rzeczownik typu odczasownikowego, jak napisano - synonim słowa "gżenie (się)". Przykłady: gza tych zwierząt dobrze zrobi ich populacji, nie patrz na gzę tych zwierząt, gzy tych zwierząt są ohydne. To jest TA gza - czynność rodzaju żeńskiego, przyobleczona w formę rzeczownika. Twoje przykłady są niewłaściwe i błędne. Usiłujesz z tego zrobić czasownik, a to jest rzeczownik. Meg ci to napisała. Dobieraj lepiej argumenty jak chcesz skuteczniej walczyć ;-)
No to wyjasnij mi dlaczengo ten rzeczownik(i jak to Zgolkowa uzasadnia) ma rodzaj zenski, anie np. nijaki (czy to czasem nie jest "widzimisie" Pani Profesor. Bo, zeby tworzyc rzeczownik od gzenia, powinno sie siegnac do zasad gramatyki hiostorycznej. Zatem oczekuje wyjasnienia. Zatem oczekuje, a nawet zadam, racjonalnego wyjasnienia dlczefo rzeczownik odczasownikowy ma miec forme, zenska, czy nijaka, czy tez meska (czy w ogle mozna dzis te forme "odtworzyc").
Jeszcze kilka spraw.
Meg w zadnej wojej informacji, skierowanej do mnie nie napisala mi, ze "gza" jest rzeczownikiem odczasownikowym, wiec prosze nie klamac.
Niemniej dalej pozostaje pytanie, dlaczego ma miec on forme zenska, a nie np. meska, czy tez nijaka.
Zas jesli chodzi o argumenty, to chyba sa one w pyatniach, ktore pozostaly otwarte.
Ponadto prosze zwrocic uwage, na fakt, ze wyraz gza - ma u Was znaczenie owada (tzw. muchy konskiej) w formie zenskiej, mianownikowej. A to swiadczy o wyraznym bledzie.
Poza tym moje pytania dalej pozostaly otwarte - bezzasadne ich uznanie za nieracjonalne, nie zmienia faktu,ze pytania pozostaja bez odpowiedzi. A wiec dalej prosze o wyjasnienie jakie kryterium stosujecie przy doborze slownikow? czym sie kierujecie? i na co zwracacie uwage.Czy liczycie sie z Rada Jezyka Polskiego? Ponadto powstaje kolejne pytanie, ktore powtorze - jak uzasadnic, ze rzeczownik od czasownika "gzenie" ma miec forme zenska?
Mysle,ze ironia i smiech, sugerujace, ze moje argumenty sa absurdalne, nadal pozostawiaja pytania otwartym. Skoro moje argumenty sa tak absurdalne, to rowniez powinny byc latwe do obalenia, a wiec czekam (uczciwie? podejrzewam,ze nie przyjeliscie zadnych kryteriow, jesli chodzi o slowniki, tylko Wasze "widzimisie". Zatem odrzucenie slownka gwary uczniowskiej tez jest absurdalne).
I taka ostatnia sprawa - w zadnym ze swoich postow traktowalem Was z politowaniem (choc powininenem, oceniajac tworcow tegoz slownika), wiec nie zycze sobie tego w stosunku do mnie...
Przepraszam za poprzedni komentarz - jest napisany beznadziejnie stylistycznie,ale jestem zmeczony.
wino1901 !
Jaki Ty masz problem? Jest w słownikach? Jest! Trudno żeby ktokolwiek miał usuwać słowo, bo Ty i profesor (którego Nazwiska Nie Wolno Wymawiać) powątpiewacie w kompetencje innej profesor (tym razem Pani prof. Z.). Jak się nie podoba, to pytaj w poradniach PWN. Pisz listy do językoznawców, RJP, w komentarzach bloga Bralczyka. Zrób pikietę pod sejmem czy może domem Zgółkowej.
Według jakiego 'widzimisię' miały być wybierane słowniki ? Może Twojego? Moim zdaniem meg i cała reszta odwalają kawał dobrej roboty i podziwiam ich, że chce im się użerać z takimi jak Ty pseudoznawcami polskiej mowy...
I taka ostatnia sprawa - starałem się nie traktować Cię z politowaniem, ale się nie udało. Sorry!
Pozdrawiam !
wino
1. Opinie na temat wydawnictw zajmujących się słownikami są podzielone. Nie widzę powodów, dla których w naszym słowniku mielibyśmy ograniczyć się tylko do jednego wydawnictwa, choćby i cieszącego się najlepszą opinią. Nie lubię uogólnień w rodzaju: "jedynymi poprawnymi slownikami, zgodnymi z zaleceniami Rady Jezyka Polskiego, sa slowniki PWN-owskie". Sugerujesz, że inne wydawnictwa nie respektują aktualnie obowiązujących zasad?. Tylko w dwóch nowszych słownikach PWN znalazłam informację: "słownik pozytywnie zaopiniowany przez Radę Języka Polskiego przy prezydium PAN". Zapewne wiele innych pozycji bez problemu uzyskałoby taką opinię, gdyby się o nią ubiegały (wydawcy nie są do tego zobligowani, jak się należy domyślać koszty przygotowania opinii przez Radę Języka Polskiego ponosi wydawca)
2. Krótką opinię o działalności H. Zgółkowej podałam tylko w tym celu, aby uzmysłowić Ci, że jest to bądź co bądź specjalista. Potępianie w czambuł dzieła powstałego pod jej redakcją przez osobę, jak się domyślam, mniej doświadczoną jest z lekka nieuzasadnione.
3. Nigdzie nie twierdziłam, że istnienie słowa w dawnej polszczyźnie uzasadnia jego poprawne użycie dziś. Nie podpierałam się też literaturą dla uzasadnienia dopuszczalności tego słowa do gry. Podawane przykłady miały na celu wyjaśnienie Ci, że słowo o podanej fleksji i definicji nie wzięło się znikąd.
4. Przeczytałam dokładnie mój poprzedni komentarz i nie widzę, abym w jakimkolwiek miejscu traktowała Cię, jak to nazywasz, z politowaniem. Trudno mi jednak dyskutować z kimś, kto z jednej strony twierdzi, że wraz z językoznawcami różnych uczelni bierze udział w konferencjach i dyskusjach, a z drugiej strony nie rozróżnia czasownika od rzeczownika ("jak uzasadnic, ze rzeczownik od czasownika "gzenie" ma miec forme zenska? " - czasownik "gżenie"? bój się boga! toż to rzeczownik!)
5. Pytanie o to dlaczego słowo "gza" (nie myl tego ze słowem "giez") jest rodzaju żeńskiego jest równie interesujące, jak np. pytanie dlaczego "mleko" jest rodzaju nijakiego. Jeśli lubisz takie zagadki to zachęcam do poszperania po słownikach etymologicznych lub publikacjach z dziedziny etymologii. Ja niestety Ci tego nie wyjaśnię.
6. O kryteriach doboru słowników źródłowych dla słów biorących udział w grze literaki wiele się dowiesz jeśli przeczytasz zasady tworzenia naszego słownika.
Chcialem przeprosic za blad w mojej wypowiedzi. Faktycznie w Waszym wyjasnieniu jest wyraznie napisane,ze gza to rzeczownik od "gzić", natomiast osoba ktora mnie nawyzywala od debili, twierdzila uparcie,ze gza to owad potocznie nazywany mucha konska. Zatem przepraszam.
To,ze wykonujecie kawal dobrej roboty - temu nie przecze. Mimo wszystko jezyk polski jest badzo bogaty i elastyczny. W gruncie rzeczy, bardzo szybko sie zmienia i sa z nim problemy. ,wiec naprawde Was podziwiam.
Do meg
Dziekuje za szybka odpowiedz - z politowaniem potraktowal mnie porti, nie Ty (bardzo bym prosil o czytanie ze zrozumieniem moich wypowiedzi, choc zdaje sobie sprawe,ze jest to bardzo trudne - teraz przeczytalem swoje komentarze, moze fakt poznej pory tak na mnie wplywa, a moze wscieklosc na innych graczy, ktorzy mnie wyzywaja, nie wiem:/).
Teraz cytat z Twojej wypowiedzi:
"Trudno mi jednak dyskutować z kimś, kto z jednej strony twierdzi, że wraz z językoznawcami różnych uczelni bierze udział w konferencjach i dyskusjach, a z drugiej strony nie rozróżnia czasownika od rzeczownika (<<jak uzasadnic, ze rzeczownik od czasownika "gzenie" ma miec forme zenska? >> - czasownik "gżenie"? bój się boga! toż to rzeczownik!)"
mialo byc od czasownika "gzic sie", bardzo przeoraszam - mysalalem juz o kolejnym zdaniu i w pospiechu zapisalem blednie. Ja nie twierdze,ze nie popelniam bledow, popelniam je z wielka namietnoscia. O ile sa celowe, badz sa wynikiem pospiechu, nie ma problemu, o ile sa kwestia hiperpoprawnosci, zmeczenia, badz niewiedzy jest mi wstyd i oczywiscie przepraszam.
Zaznaczam rowniez fakt,ze nigdy nie napisalem nastepujacych slow, ani nie sugerowalem czegos tak jednoznacznego:
"jedynymi poprawnymi slownikami, zgodnymi z zaleceniami Rady Jezyka Polskiego, sa slowniki PWN-owskie".
Wrecz przeciwnie napisalem o wadach tych slownikow: uznalem,ze maja bledy i sa "spowolnione" w stosunku do zywego jezyka polskiego. Wedlug jezykoznawcow, z ktorymi ja sie zetknalem, sa one najlepsze na rynku polskim, gdyz najdluzej opracowywane, z welka starannoscia. Co za tym idzie, gdy juz wyjda sa zazwyczaj nieaktualne - syzyfowa praca. Niemniej sa najbardziej poprawne, choc i one zawieraja bledy, ale to zaznaczalem wczesniej. Bardzo prosze o niemanipulowanie moimi wypowiedziami.
Dziekuje za powazne potraktowanie mojej osoby. Moj wczesniejszy wybuch wynikal z obelg, ktore uzlyszalem, gdy wyjasnilem przeciwniczce,ze giez to owad rodzaju meskiego. Jeszcze raz przepraszam za moje slowa.
Do muszlina
Ty nie potraktowales mnie z politowaniem, Ty mnie po prostu obraziles. Na czym polega roznica? Juz wyjasniam jak ja to rozumiem. Obrazenie to uzycie wobec dyskutanta slow typu: "pseudoznawca" itp. Natomiast potraktowanie z politowaniem wymaga ujawnienia przede wszystkim swojej elokwencji, wiedzy i erudycji w danej dziedzinie, zeby pokazac, iz ma sie cos na ten temat do powiedzenia. Nastepnie ukazanie klku bledow dyskutanta, ktore konstytuuja ostateczny wniosek. W dalszej kolejnosci brak odpowiedz na rzetelne argumenty i pytania dyskutanta, no i oczywiscie ostateczny wniosek typu:
"Dobieraj lepiej argumenty jak chcesz skuteczniej walczyć ;-)"
Co znaczy mnej wiecej tyle:"Kochany gamonku, doucz sie jeszcze troszke i czytaj ze zrozumieniem. Nie denerwuj sie i tak Cie lubimy;-)"
Politowanie zwiazane jest w jakims stopniu z infantylizacja. Udziecinnieniem, osmieszeniem, rozbrojeniem dziecinnych argumentow interlokutora. Zatem nie potraktowales mnie z politowaniem. Potraktowales mnie ironicznie i obraziles mnie.Potraktowanie z politowaniem jest znacznie gorsze, bo obniza, lub calkowicie niszczy autorytet przeciwnika. Obrazanie swiadczy po prostu o chamstwie, ale przeciwnika nie deprecjonuje.
Kolejne kwestie - nie sugerowalem,zeby dobierac slowniki wedlug mojego "widzimisie", bo ze mnie polonista jak z koziej dupy traba i zdaje sobie z tego sprawe. Nie pisalem rowniez,ze nazwiska mojego profesora nie mozna wymieniac. Nie chcialem wymieniac, poniewaz nie uwazam,zeby to forum bylo do tego odpowiednie. Po co mialbym stwarzac Profesorowi problemy w relacjach z innymi naukowcami? Mozecie wiec sobie myslec, ze ow Profesor byl moja fantasmagoria.
Pozdrawiam
Wino z dobrego rocznika :)
Ej, że się tak pozwolę wtrącić niegrzecznie :-)
Wino bardzo często wspomina o Radzie Języka Polskiego...
...strona Rady jest otwarta dla każdego, zatem tam się teraz udajmy - wybieramy zakładkę o Komisjach, następnie jedną z pozycji, po czym w końcu skład osobowy tej wybranej...
Ja polecam szczególnie Komisję Kultury Żywego Słowa, Komisję Języka w Mediach oraz Komisję Dydaktyczną... Kogo ujrzymy na liście członków? Tak, Halinę Zgółkową! :-B
Zatem, bum bam, a miało być tak pięknie
Pozdrawiam! :-)
I nadal jest pieknie. Czlownkiem komisji RJP Pani Profesor H. Zgolkowa jest(Jej dorobek naukowy jest znaczacy, czemu nie przeczylem w zadnym momencie), dlaczego mialaby nie byc? Niemniej nie oznacza to,ze wszelkie pomysly Pan Zgolkowej cala komisja akceptuje bez zastrzezen. Byc moze nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale komisja,zeby cos zatwierdzic, przyjac, uznac za poprawne musi obradowac, zastanowic sie, przeanalizowac - i to cala komijsja. Nie wystarczy byc jej czlonkiem,zeby mozna bylo wprowadzac do jezyka wszystko na co mam ochote. Reasumujac, jedna osoba nie moze niczego zrobic, stad pomysly (czy to Pani Profesor Zgolkowej, czy tez innych jezykoznawcow) musza zostac przeanalizowane i dopiero wowczas zakceptowane...
Nad słownikiem Zgółkowej też obradowało całe gremium językoznawców - chyba nie myślisz, że sama go tworzyła? I jakoś nie wydaje mi się, aby całe to tworzenie odbywało się bez obradowania, zastanawiania się, analizowania poszczególnych problemów...
Witam ppianiste!!!
Dlaczego zmieniasz temat? Przeciez nigdy nie powiedzialem,ze "Slownik poprawne polszczyzny" H. Zgolkowa napisala sama. Oczywiscie masz racje. Tak jak nam Profesor (moja fantasmagoria) tlumaczyl, gdy jest sie redaktorem naczelnym jaiejkowiek pozycji naukowej, trezba miec duze zaufanie do swego grona wspolpracownikow. Tym bardziej jesli chodzi o tworzenie slownika. Niemozliwym jest przecztanie wszystkich hasel i ich doglebna analiza. Zatem niemozliwe jest stworzenie slownika w pojedynke. Malo tego!!! Ow Profesor (moja fantsamagoria)powiedzial nam w tajemnicy, ze nawet Rada Jezyka Polskiego, chocby siadla nad jednym slownikem i debatowala dzien i noc, nie jest w stanie calego slownika sprawdzic (co zreszta grozi ogromna awantura i ewentualna bojka, nawet - to byl zart, tego co w nawiasie Profesor nie powiedzial). Zatem zawsze jest pewna doza zaufania do autora hasla i pewna doza ryzyka,ze w hasle bedzie blad.
Druga sprawa. Juz przeprosilem Wyjasnilem,ze wyraz "gzo" mi ne pasowal, gdyz osoba, ktora ze mna grala, stwierdzila,iz jest to wolacz od wyrazu "gza" (muchy konskiej) w formie zenskiej - a na to sie zgodzic nie moglem. Stwierdzilem,ze jest to blad, gdyz tzw. mucha konska to "giez" w rodzaju meskim i to jest faktem. Moja przeciwniczka uzywala wyrazu "gzo" w blednym znaczeniu, nie zachowala jednak kultury osobistej, poniewaz mnie nawyzywala. To mnie zbulwersowalo, czego wyrazem byly moje wypowiedzi. Niemniej, gdy stwierdzilem,ze "giez" jako owad wystepuje u Was w rodzaju meskim przerosilem za swoj wybuch.
W nadrzednej kwestii mojej dyskusji mialem racje. "Gza" w rodzaju zenskim nie jest owadem a nazwa czynnosci.Z tym moge sie zgodzic.
JESLI WIEC NIE ZROBILEM TEGO ZBYT WIDOCZNIE, TO ZNOW POZWOLE SOBIE PRZEPROSIC PANSTWA. MOJE SLOWA WYNIKALY Z NIEPOROZUMIENIA, KTORE BYLO SPOWODOWANE MOJA NIEUWAGA!!!
Jesli chodzi o slownik Zgolkowej, to nasz Profesor
Mam nadzieje,ze teraz przeprosiny sa widoczne.
Jesli chodzi o slownik Zgolkowej, to nasz Profesor (moja fantasmagoria) po prostu odrazdal nam korzystanie z niego. Uwaza on, bowiem, ze ow slownik zawiera wiele bledow. Nie jest to jednak odosobniona opinia - na zajeciach sugerowano nam korzystanie ze slownikow PWN-owskich, ktore nie sa doskonale i maja bledy,ale sa najlepsze (to oczywiscie zdanie Pani Doktor prowadzacej owe zajecia - powiedzmy mojej kolejnej fantasmagorii). Podobne slyszalem na jednej z konferencji jezykoznawczych odbywajacej se w naszej uczelni. Wypowiedzial to zdanie jeden z przyjezdnych Profesorow, ktorego nazwiska nie pamietam (powiedzmy, wiec, ze byl on moja kolejna fantasmagoria). Na konferencji musialem uczestniczyc w ramach zajec i tak sie zastanawalem, w czym Ci ludzie widza przyjemnosc - nudzilem sie diabelnie i nawet tematu nie pamietam (a'propos mam pytanie, czy bedac na tak nudnej konferencji obserwowaliscie z nudow ludzi? Ciekawe spostrzezenia mozna zrobic, gdy patrzy sie na takiego pasjonata, a wszyscy wokol ziewaja - fajne). Najgorsze jest to,ze musialem w tych konferencjach uczestniczyc odgornie. Cos tam w glowie zawsze zostalo,ale moim zdaniem to absurd. Na konferencje powinni chodzic studenci, ktorzy sie danym tematem interesuja. Nienawidze jezykoznawstwa, co swietnie odzwierciedla moj jezyk, a filologie polska wybralem na zlosc mojej matematyczce, a przede wszystkim z milosci do literatury.Na konferencje dotyczace teorii literatury i historii literatury chodzilem z przyjemnoscia. Studiow nie zaluje, choc dzis chetne bym sobie poszedl na filozofie...
Pozdrawiam
Wino z dobrego rocznika
nie doczytałem wszystkich komentarzy. niejaka mag wypowiada się z przekonaniem o słowie GZA. zwracam uwagę, że nie chodzi o słowo GZA, ale GZO, GZA, to odmiana słowa GIEZ,a, wydaje mi się, że GZO, miałoby być w wykrzykniku. uważam, że powinno się odmieniać GZIE, i pewnie taka forma istnieje również w tym słowniku. TO RZECZYWIŚCIE DENERWUJĄCE
Lepiej przeczytaj te komentarze...
Odmiana 'gzo' jest przypisana słowu 'gza' (nie 'giez')
W haśle 'gza' to rzeczownik rodzaju żeńskiego, w mianowniku...
...pozdrawiam!
Popieram Gościa.Giez,gza,gzowi,gzi,gzy,gzom,gzić ale nie taki twór jak GZO.
GZO? serio? :) grając w scrabble, możecie używać sobie jakichkolwiek słów chcecie moi mili, ale to nie znaczy, że one funkcjonują w języku polskim. Te dwie rzeczy należy rozgraniczyć.
Odmawiasz wołaczowi miejsca w polskiej deklinacji? Oż ty ruski dywersancie :P
(przypominam, w rosyjskim nie ma wołacza)