dopuszczalne w grach (i)
podleganie normom, prawom, których się samemu nie stanowiło; przeciwieństwo autonomii
KOMENTARZE
np. moralność, normy religijne - odwołują się do obowiązków człowieka wobec Boga, stworzył je Bóg dla człowieka więc mają charakter heteronomiczny...
ps. nie jestem religijny, to tylko przykład ;)
Do gościa z 14 VIII 11 r. - Ależ religijność nie jest czymś wstydliwym, proszę się nie tłumaczyć, skończyły sie już PRL i komuna, które udowodniły, że jeśli się można czegoś wstydzic, to właśnie niereligijności, która jako komunizm spowodowała ok.150 mln morderstw w imię Ateizmu (Mao, Stalin, państwa komunistyczne od Am. Pd po Europe i Azję). A Polska kultura i obyczaj wręcz wspierają się na religijności.
"...stworzył je Bóg dla człowieka więc mają charakter heteronomiczny......"
Jakiś dowodzik na to autorstwo norm?
jakiś dowodzik na nieautorstwo norm?
Bzdura. Typowa.
Odwracanie kota ogonem. Ciśnie się pod palce - katolickie/religianckie.
Niewierzący do wierzącego - Masz dowód na istnienie swojego boga?
Odpowiedź - Masz dowód na jego nieistnienie?
Zerowa logika (wierzącego).
Dla niewierzącego żaden bóg nie istnieje. Nie ma go. Zero, null.
Co ma udowadniać? Że pusta szklanka jest pusta? Przecież każdy widzi tę pustość.
Ma udowodnić pustość do kwadratu?
To ten drugi (który wierzy, że szklanka jest pełna) niech udowadnia jej zawartość, której obaj nie widzą.
I tak rodzą się antagonizmy. Historia zna mnóstwo przykładów - kiedy w imię czyjejś "wiary", nieracjonalności i zaślepienia ginęły tysiące ludzi.
Czasem wyrzynali się ludzie wierzący jakoby w tego samego boga.
I był Bóg przeciw Bogu.
Na marginesie - odpowiadanie pytaniem na pytanie jest czasem określane jako typowa żydowska metoda dialogu. Tzw. "spryt żydowski".
Coś w tym jest - w końcu bóstwo chrześcijan nie jest z Antarktydy i nie od Eskimosów.
Szalom.
Nie słyszałoś o domniemaniu niewinności? To oskarżający musi udowodnić winę.
Winny? Niewinny? Jakie domniemania? Akurat tak się składa, że obecnie ministerstwo sprawiedliwości pracuje nad ustawą z "domniemywaniem winy" przedsiębiorców i rzecz dotyczy stosowania pewnej formy odpowiedzialności zbiorowej.
Twój argument to kolejny przewrotny wykręt.
Tu mamy do czynienia z TWIERDZĄCYM coś.
Skoro ktoś coś twierdzi, to znaczy, że wie o czymś.
Jeśli wie, to wykazanie tego to pikuś.
A jeśli nie jest w stanie udowodnić tego twierdzenia lub miga się od tego - to znaczy, że ściemnia, zmyśla, oszukuje.
Ten, kto twierdzi, że są jakieś prawa czy normy stworzone przez Boga (dla przykładu) - powinien móc to jakoś uzasadnić.
Żeby nie było - czytam ze zrozumieniem wpis z 2011. Nie wchodzę dosłownie z jego autorem w polemikę. On być może myśli podobnie do mnie.
"Co ma udowadniać? Że pusta szklanka jest pusta? Przecież każdy widzi tę pustość".
przecież nie jest pusta, jest w niej powietrze, zarazki..
Co za argument. Powala....
Pusty wagon jest cały załadowany po sam dach.
Powietrzem i zarazkami.
@ zielenjak
Nie wiem czy sobie zdajesz z tego sprawę, że napisałeś bardzo mądry komentarz, trafiłeś w sedno. Dawniej nie wiedziano, że są bakterie, wirusy, nie znano pierwiastków i ich budowy itp. Jednak domyślano się, że coś może być w powietrzu, bo np. uważano, że morowe powietrze jest odpowiedzialne za zarazy. Nie była to całkiem prawda, bo jasne teraz jest, że drobnoustroje nie biorą się z powietrza. Nauka wtedy była na za niskim poziomie, żeby te rzeczy ogarnąć. Wiedziano, że coś jest, ale tego nie widziano. To samo możemy powiedzieć o tzw. bytach nadprzyrodzonych, nie widzimy ich, ale wiemy, że są. Na teraz są to dla nas byty nadprzyrodzone, lecz naprawdę wcale one takie nie są, za ileś lat kiedy nauka będzie na odpowiednim poziomie będziemy uznawali, że te byty to oczywistość, tak jak drobnoustroje.
Podsumuję: to że czegoś lub kogoś nie widzimy, nie jest żadnym argumentem na to, że nie istnieje i to jest udowodnione naukowo. Jak ktoś mówi, że czegoś nie ma bo tego nie widzi, to ma płytki umysł, takie niedowiarstwo w obliczu ciągłych odkryć naukowych jest nieracjonalne i to jest śmieszne, że wielu niedowiarków mówi o sobie - racjonaliści.
Znaczy - niewidzenie czegoś ma być dowodem na istnienie?
Bez jaj, nauka nie jest skończenie doskonała na dziś. To oczywiste.
Byty nadprzyrodzone... Widział ktoś? Pewnie nie, a więc może tylko w nie wierzyć, dowieść istnienia nie może. A więc skąd twierdzenia, że coś tam przekazało jakieś bóstwo skoro prawie pewne jest, że te normy pochodzą od ludzi (kapłanów, szamanów i innych podobnych).
Takie twierdzenia to nadużycia, kit, papka.
Alexrener - dlaczego piszesz, że wiemy, że są (te byty)?
Przypuszczamy - byłoby dobrze. To, czego nie jesteśmy w stanie pojąć - jest na razie nieznanej natury, nawet nie mamy pewności, że jeszcze istnieje (jeśli istniało tysiące lat temu - przybysze spoza Ziemi na przykład). Analogia i powtórka jest możliwa lecz nie musi być pewna.
Wiara, z definicji opiera się na wierzeniu w coś, więc z zasady jest nie do udowodnienia. Oczywiście, argumentacja naukowa opiera się na dowodzeniu, stąd widać, że żadna wiara nie może podać dowodów na zasadność swoich założeń.
Daleka mi jest religia, jednak uważam się za osobę wierzącą i wydaje mi się, że jedynym sposobem na skuteczne przekazanie wiary jest życie w jej wartościach i doświadczenie drugiej osoby, które może sprawić, że zacznie w coś wierzyć lub nie.
Prozalityzm zaś nigdy nie przyniósł ani wierze ani jej przeciwnikom, czy osobom trzecim nic dobrego.
Stąd warto prezentować swoją wiarę, a nie warto jej wpychać innym. :)