niedopuszczalne w grach (i)
KOMENTARZE
Dlaczego "kawiarń" jest dobre, a "kawiarń-barów" złe?
Podanie liczby mnogiej przez Karpowicza wyklucza wariant oboczny (p. np. obieralni [nie: obieralń]). To samo z dopełniaczem lp, np. kacenjamera, ale nie: katzenjamera.
Było pod "Ulo". ;-)
Jeszcze jeden trop prowadzący do przekonania, że tenże Karpowicz, którego próbujesz lansować na rzetelniejszego od Polańskiego (vide komentarze pod "byliże"), najzwyczajniej w świecie od Polańskiego bezczelnie zrzyna. Była wpadka z "byliże", jest i tu. Brak formy "kawiarń-barów" u Karpowicza jest ewidentną kopią braku "kawiarń-barów" w Polańskim. W Poradni językowej PWN piszą o najprawdopodobniejszym przeoczeniu. Ale tutaj "zdanie Karpowicza" traktuje się jak wyrocznię i brak u Niego formę wyklucza. WY-KLU-CZA! Kompletna bzdura, za przeproszeniem. Jedyny możliwy powód - że wymówienie "kawiarń-barów" jest trudne - nakazywałby uznać za "niepoprawne" użycie samych "kawiarń", gdyby po nich następował wyraz zaczynający się na "bar-" (np. "kawiarń, barów i restauracji" albo "kawiarń barcelońskich").
"najzwyczajniej w świecie od Polańskiego bezczelnie zrzyna"
Rozśmieszyłeś mnie tym ;-). Nie jest tajemnicą, że wszystkie słowniki od siebie zrzynają (np. formę "konwojerzy" notuje NSO PWN, SO Kłosińskiej, NSO Zielonej Sowy, Karpowicz, a nawet Zgółkowa, mimo że pod spodem ma definicję "okręt..."). Jest w Internecie lista pozycji, z których czerpano przy tworzeniu słownika Karpowicza i widnieje tam WSO. Nie ma w tym nic "bezczelnego" ;-).
Jakoś ani słowa w twoim poście o fragmencie "Jeśli ktoś hasło kawiarnia-bar zrozumie restryktywnie, tzn. uzna formę kawiarń-barów za niedopuszczalną, to dla niego i dla nas tylko lepiej." ;-).
Oczywiście, że wyklucza, jeśli jest zanotowany dopełniacz liczby mnogiej w DOWOLNYM słowniku, to będzie u nas wyłącznie taka forma, chyba że zanotują oboczność w innym słowniku. Nie widzę różnicy między tym przykładem a np. "mózg -gu, -giem; -gów", co wyklucza "mózga". Bzdura to twój post. ;-)
"Nie jest tajemnicą, że wszystkie słowniki od siebie zrzynają"
Rozśmieszyłeś mnie tym ;-).
Bo nie chodziło wcale (i mógłbyś to zrozumieć, ale nie chciałeś) o sam fakt zrzynania, tylko o linię wiarygodności wg Tevexa: niewiarygodny Polański popełnia błąd, Karpowicz powtarza błąd niewiarygodnego Polańskiego, dzięki powtórzeniu Karpowicza błąd staje się faktem, a Polański pozostaje niewiarygodny.
A o fragmencie "Jeśli ktoś hasło (...)" mógłbym napisać w komentarzu pod "sarkazm" albo pod "ironia", ale tam straszny tłok i bez tego. Uśmieszek na końcu ledwie Cię ratuje.
Jeśli chodzi o konwojerów, to w Polańskim błędu nie ma. "Konwojer" ma też znaczenie osobowe, więc podanie go bez definicji oznacza, że właśnie to znaczenie mieli na uwadze redaktorzy TEGO słownika. Potem Zgółkowa przepisuje, ale dodaje definicję nie pasującą do odmiany - błąd Zgółkowej, ale Ty znowu próbujesz przedstawić to jako błąd Polńskiego?
Nienotowanie w słowniku rzadszej oboczności nie jest błędem. Tak samo poprawna jest forma np. "więcierzów", ale jej nie notujemy, bo słowniki podają wprost formę "wiecierzy". Nigdzie nie widzę błędu.
Chętnie poznam znaczenie osobowe "konwojera". W Google dla "konwojerzy" 0 wyników. Nawet w Małym chodziło o okręt.
Nie wiem też, czemu uważasz, że próbuję coś lansować. Zrobiłem Karpowicza głównym słownikiem tylko dlatego, że notuje o wiele więcej rzeczowników pospolitych i mało nazw własnych, przez co idealnie nadaje się do gier słownych.
Błędem jest za to automatyczne uznawanie nie odnotowanej oboczności za błąd. W odróżnieniu od Ciebie potrafię sobie wyobrazić co najmniej dwie przyczyny nieobecności formy w słowniku i widzę różnicę pomiędzy przypadkami "mózga" i "kawiarni-barów". Dwuczłonowe rzeczowniki odmieniają się tak, jakby każdy z ich elementów był osobnym bytem, to jest prawidłowość, a słownikowe bałaganiarstwo to tylko ruletka. Uwzględnił słownikarz, bo miał lepszy dzień, albo nie uwzględnił, bo miał gorszy.
Tyle o zestawieniach. Ciekawą rzeczą jest też przytoczona wyżej wykładnia "np. obieralni [nie: obieralń]". Gorszy dzień. Bo mamy "drwalń", "pływalń", "ubezpieczalń", "ścieralń" i nagle ktoś twierdzi, że akurat "obieralń" to błąd? No to jak podejść do nowo tworzonych wyrazów. Jeśli ktoś utworzy wyraz "dobieralnia" (miejsce, w którym coś się dobiera) albo "oddzieralnia" (miejsce, w którym coś się oddziera), to będzie się do nich stosować model "ścieralni" czy model "obieralni"? Naprawdę istnieją języki (oprócz tak postrzeganego "polskiego"!), w których o odmianie decyduje rzut monetą? Bo jeśli nie rzut monetą, to niech ktoś mądry spróbuje sformułować regułę rządzącą zachowaniem cząstki -nia w odmianie, ale tak, by obroniło się "nie: obieralń".
"Błędem jest za to automatyczne uznawanie nie odnotowanej oboczności za błąd."
Dokładnie. To nie zawsze jest błąd, po prostu tej odmiany nie będzie u nas w słowniku.
dałoby się to podpiąć pod punkt ZDS o wyrazach zakończonych na -rnia?