dopuszczalne w grach (i)
[czytaj: lejtnant] lejtnant;
1. niższy stopień oficerski w niektórych armiach;
2. oficer mający taki stopień
KOMENTARZE
przeciez to niemieckie slowo a nie polskie
Po pierwsze to podporucznik. A po drugie: dlaczego wojsk pancernych? O_o (Kompletna bzdura.)
Ale jest "Führer". Oczywiście powstaje pytanie - czy niemieckim słowniku jest wyraz polski "porucznik" dopuszczalny w grach?
sjp.pwn.pl podaje - "lejtnant, leutnant [wym. lejtnant] 'stopień oficerski odpowiadający polskiemu porucznikowi lub podporucznikowi; też: oficer mający ten stopień' "
Tutaj chodzi o niemieckiego leutnanta (lejtnant jest oddzielnym hasłem), a ten jest odpowiednikiem polskiego podporucznika. Np. Kloss był porucznikiem - oberleutnantem.
1. Jeśli jest wersja niemiecka, to może i powinna być ang. - lieutenant?
2. Wersja niem. może powinna być od wielkiej litery, skoro jest "Führer"? Albo pisać "führer"? A może po polsku, ale jak? Wódz?
3. Jeśli chcemy, aby szanowano nasz język, to skoro mamy l. to Niemcy powinni mieć naszego porucznika. No bo w jaki sposób oni określają nasze szarże? Chyba jednak nie po polsku. To dlaczego my czynimy niesymetrycznie?
Nazwy stopni - leutnant i
lejtnant weszły do słownictwa polskiego, ponieważ i Niemcy, i Rosja to nasi zaborcy. Polacy długo służyli w ich w armiach,
więc trudno się dziwić, iż takowe określenia stopni
zafunkcjonowały w naszym języku. Poza tym jeszcze dawniej, a mianowicie w I Rzeczpospolitej były tzw. wojska cudzoziemskiego autoramentu (ponadto wojska najemne), w których stopnie nazywano, przede wszystkim, "na modłę" niemiecką. Typowych polskich określeń stopni ostało się niewiele (np. porucznik, pułkownik czy chorąży). Nie odrzucałbym "lejtnantów" (jako wspólne, jedyne hasło), aczkolwiek nad
"leutnantami" już bym się
zastanawiał. Jednakowoż, skoro w słownikach występują i ci, i ci - trudno, widocznie istnieje taka
potrzeba. Natomiast, jestem
przeciwny temu, aby dodawano kolejną nazwę zagranicznej szarży, czyli lieutenanta. Nie ma na to żadnego historycznego
uzasadnienia, a tylko by jeszcze bardziej "zamulało" j. polski i utrudniało zrozumienie kto jest kto.
BTW, co ma z tym wszystkim wspólnego "Führer"? Jest to specyficzny tytuł, specyficznego człowieka i tyle. ;)
P.S. Jeżeli byśmy panowali długie lata w Niemczech czy w Rosji, to zapewne i polskie nazewnictwo stopni zagościłoby w "ichniejszych" słownikach.
Jeśli Niemcy przetłumaczyli np. "Czterech pancernych i psa", to Janek Kos i inni Polacy byli przekładani (ich szarże) wg polskiego słownictwa, czy wg niemieckiego? W naszych filmach mamy "ober...fyrer" Puschke i sierżant Kalina, zaś w niemieckich co?
Nie mieszajmy rozmaitych Scheissfuehrerów ze stopniami wojskowymi. W polskich filmach i książkach stopnie WOJSKOWE się nazywa po polsku, zwłaszcza te, które się dają przełożyć 1:1 (bo np. sowieckie stopnie oficerów mlodszych się nie dają, jako że u nas jest podporucznik, porucznik, kapitan, u Niemców też są 3 - Leutnant, Oberleutnant, Hauptmann, a u Sowietów były pechowo 4 - młodszy lejtnant, lejtnant, starszy lejtnant, kapitan). Natomiast stopnie organizacji paramilitarnych zostawia się w oryginale, nawet jeśli - jak w przypadku oficerów SS - dałoby się przełożyć 1:1. Dlatego mamy w "Stawce" porucznika Klossa, pułkownika Elerta, generała Willmanna, ale hauptsturmfuehrera Brunnera i gruppenfuehrera Wolfa.
Co do Fuehrera, to to jest rzeczownik pospolity, który w oryginalnym brzmieniu w obcych językach oznacza wyłącznie konkretną osobę, podobnie jak Duce. Wódz to może być ktokolwiek. Duce w jakimkolwiek języku poza włoskim, Fuehrer poza niemieckim to jest li i jedynie Benito Mussolini względnie Adolf Hitler.
Najważniejsze, że definicja została już jakiś czas temu zmieniona (dopiero teraz zauważyłem), przedtem była bzdurna. :)