niedopuszczalne w grach (i)
[czytaj: pinap gerl] młoda aktorka, modelka itp., której fotografie są często wycinane z pism ilustrowanych i przypinane na ścianie; pinup girl
POWIĄZANE HASŁA:
KOMENTARZE
Polski słownik? Napewno?
Pin-up girl jest niedopuszczalne.
Zaś "napewno" piszemy osobno.
Tekst w komentarzu jest zgodny z ortografyą nowopolską XIX/XX stulecia.
Pin-up girl - zaporzyczenie; rzadko stosowane.
...ili...
Rozpoczynanie zdania od "zaś" nie jest wskazane (identycznie postępujemy w przypadku wprowadzania zdania podrzędnego - "zaś" należy umieścić nie bezpośrednio po przecinku, lecz po którymś ze słów wchodzących w skład zdania podrzędnego).
Jarek / G-ce
Interlokutor wszystkich chciałby poprawiać ;) Ciekawe ile razy podwinie mu się noga ;D
...ili...
Może nie jest wskazane, ale jak mówie, nie jest to jakiś WIELKI błąd.
Errata: "mówię".
Powinąć się (traktuje sie jako forme przestarzałą). Forma nowopolska jaka powinna zostać wprowadzona do SJP, wraz z modyfikacją jakie przeszedł ten wyraz na przełomie lat (powinąć = podwinąć; syn./ poch: poślizgnąć) to tylko i wyłącznie "podwinąć", także w owym związku wyrazowym. Proszę porównać (przestarzałe "nadwereżać = nadwyrężać")
Podwinąć się [komuś] noga = formę możemy uznać za hiperpoprawną, uhonorowawszy modyfikację historyczno-rozwojową Języka Polskiego.
PS. A z drugiej strony to idiomowy kolokwializm, więc można go sobie pisać, jak się tylko zechce.
...ili...
i znowu komentarz, na jaki odpowiadam....przepadł. Wnoszę o usunięcie komentarza powyższego (21:54; 2.06.2014r.)
...ili...
Do pierwszego dościa!
Na peno, na pewno, na pewno.
Kto to, uhu?
Nawet w USA to wyrażenie jest przestarzałe. Było popularne wśród żołnierzy amerykańskich w czasie II-ej wojny światowej. Umieszczanie tego w POLSKIM słowniku i do tego przestarzałego określenia w języku angielskim nie ma większego sensu!
Kto to, uhu?
"II-ej"??
"Do pierwszego dościa!
Na peno, na pewno, na pewno."
Proszę zajrzeć do KAŻDEGO słownika Języka Polskiego wydanego sprzed 1900 roku. NIE znajdziesz tam pisowni rozdzielnej.
...ili...
>> Nawet w USA to wyrażenie jest przestarzałe...
Powiało grozą. Czyżby Wielki Korektor kontratakował? =]
"Proszę zajrzeć do KAŻDEGO słownika Języka Polskiego wydanego sprzed 1900 roku. NIE znajdziesz tam pisowni rozdzielnej."
Proszę zajrzeć do archiwów sprzed 1500 lat. Nie znajdziesz tam wzmianki o Polsce, a tym bardziej polszczyźnie. Tylko, co z tego? Piszesz niepoprawnie ortograficznie. Koniec, kropka. Język jest żywy, a ty chcesz wskrzeszenia trupa. To, że ty masz takie widzimisię nic nie zmienia. Język ZAWSZE będzie ustaloną konwencją, która - jak już wcześniej wspomniałem - podlega zmianom. Na mój gust, nie umiałeś nauczyć się ortografii i teraz chcesz tłumaczyć swój idiotyzm pisania "zaporzyczenie" historycznymi pobudkami. Żałosny jesteś gościu.
"słownika Języka Polskiego" - która reforma każe pisać "słownik Języka Polskiego" (od dużej litery)?
do ~goscia "Rozpoczynanie zdania od "zaś" nie jest wskazane" - nie ma takiej zasady. To mit szerzony przez pseudopolonistki z podstawówki. Zdanie można zacząć od czego się chce.
To jeżeli nasz język jest taki żywy, czemu nie zaabsorbowano do aktualnego słownika j. polskiego wszystkich kolokwializmów, tylko ich część (egzystuje: "ściema", a nie ma np. gimbaza)?
Dostałbyś po łapach, gdybyś przed I wojną światową w Polsce, napisał na dyktandzie: 'na pewno', 'tłumaczyć', 'naprawdę', 'skąd', 'korespondent' itd. To były od wieków BŁĘDY, to dlaczego w dzisiejszych czasach mamy uczyć się i używać niepoprawnych transliteracji, źle spolszczonych konstrukcji itp.???
To ty gościu jesteś "żałosny"...Lepiej usiądź i poczytaj "bogurodzicę", stare księgi, dzieła znanych poetów...
Polecam na koniec: Księgi o Poprawności Językowej z 1800 roku.
NAPEWNO będziesz musiał WZIĄŹĆ syę za naukę.
"To jeżeli nasz język jest taki żywy, czemu nie zaabsorbowano do aktualnego słownika j. polskiego wszystkich kolokwializmów, tylko ich część (egzystuje: "ściema", a nie ma np. gimbaza)?"
Pff, podstawy leksykografii się kłaniają. Jeśli nie ma ich w słowniku, pewnie są mało rozpowszechnione. Kolokwializmy, szkolna gwara to bardzo często słowa wręcz sezonowe, po których po roku, dwóch nie ma śladu w polszczyźnie.
"Dostałbyś po łapach, gdybyś przed I wojną światową w Polsce, napisał na dyktandzie..."
Ale właśnie w tym rzecz, człecze, że nie żyjemy przed wojną i język zdążył się już od tego czasu zmienić. Tak samo zmienił się w stosunku do tego co było 300 lat temu. Nie rozumiesz tego? Język to nie jest matematyka. Jest płynny, podatny na wpływy, zmiany, mody. Zasady transliteracji, których tak się trzymasz były tak samo umowne, jak dzisiejsze. Jedyna zmiana jest taka, że przed wojną, przez powszechny analfabetyzm, nie było tak wielu użytkowników języka, toteż było mniej bodźców do jego zmiany. Bo - co zostało powiedziane tu już wielokrotnie - język tworzą także (jeśli nie przede wszystkim) jego użytkownicy, a badacze, leksykografowie, językoznawcy te zmiany obserwują i przekuwają na publikacje zwane słownikami.
Więc za naukę weź się ty, zacofany ignorancie.
Aktualny J. Polski, którego tak walecznie bronisz, jest jednym wielkim nieporozumieniem. Jest tu tak dużo błędów, niedociągnięć po reformach: np. ortografii; absurdalne niedociągłości w zapożyczeniach; niepoprawne sformuowania, stały się poprawne...Nie wiem, czy wiesz, ale porównując nowomowę polską do arystokratycznego J. Polskiego za czasów świetności Rzeczpospolitéy, mowa jaką się porozumiewasz, zbliżona była do języka plebsu. Nic nie wiesz o Polszczyźnie...
"Proszę zajrzeć do archiwów sprzed 1500 lat. Nie znajdziesz tam wzmianki o Polsce, a tym bardziej polszczyźnie."
Uwierz mi, że znajdę i to dość cenne informacje:
"Język staropolski – etap rozwoju języka polskiego w tzw. dobie staropolskiej, którą umownie wyznacza się między rokiem 1136, a przełomem XV i XVI wieku." = źródło, wikipedia.
"Aktualny J. Polski, którego tak walecznie bronisz, jest jednym wielkim nieporozumieniem. Jest tu tak dużo błędów, niedociągnięć "
Ja niczego nie bronię. Zauważam fakty i wiem - w odróżnieniu od ciebie - jak kształtuje się język. Już 3 raz piszę, że jakiekolwiek zasady w języku mają i ZAWSZE miały charakter umowny, a ty nadal swoje o jakichś niedociągnięciach, o jakimś plebsie. Drugi raz tłumaczę, że niegdyś umiejętnością czytania mogli poszczycić się wyłącznie uczeni i elita, toteż mniej osób było zaangażowanych w tworzenie języka. Nie wiem kogo chcesz obrazić pisząc o dzisiejszym języku, jako języku plebsu. Przecież większość ludzi wywodzi się z plebsu. W twoich żyłach płynie krew arystokraty, czy tylko chcesz takiego poudawać?
Nie dość, że masz problem z polszczyzną, to i z matmą nie najlepiej. Który rok mieliśmy 1500 lat temu? 1136? Odsyłam do podstawówki, kolego.
"Proszę zajrzeć do archiwów sprzed 1500 lat"
Przyznaię = Zasugerowałem syę rokiem.
Po drugie moia rodzina wywodzi syę z arystokratycznego rodu. Niestety, czasy dość niedawnych przewrotów państwowych spowodowały, iż zmieszni myśmy zostali z klasą "średnią"...dość długa historya... U mnie w domu zawsze mawiano ięzykiem arystokratycznem, bardziéy wyszukanem słownictwem, trochę zmienioną fonetyką, pisownią...itd.
Po trzecie: Najbardziéy druzgocące iest to, iż "polszczyzna dzisiéysza", iak napisałem wyżéy; przypomina ięzyk chłopów (w porównaniu z ięzykiem świetności naszech królów wielikich). Zwłaszcza to naygorsze iest, iak "byki" typowe z przeszłości, zyskały dzisiay miano iedynech poprawnech form. Przykładem mogą być "ogurki", które zostały "odgórnie" zmienione na rażący błąd ortograficzny: mianowicie: "ogórki". Nie uznaiem reform, które zamyast mowę naszę z plebsianych zaleciałości oczyszczać... niestety stale pogarszaią stan ówczasowo zacnéy mowy naszéy.
Ty zwykły obywatelu tego nie zrozumiesz...
Zabawne jest to, jak sobie od czasu do czasu przypominasz, że miałeś nie brukać się współczesną polszczyzną i tylko co któryś wpis pajacujesz starociami. W ogóle się z tobą nie zgadzam. Język zawsze będzie umowny, zawsze też szukano kompromisu między chciejstwem językoznawców i purystów a uzusem, bo inaczej stałby się martwy. Ty masz takie widzimisię, by nie uznawać autorytetu dzisiejszych leksykografów i językoznawców i stawiać wyżej to co USTALONO kiedyś, a ja ich autorytet uznaję. Tylko to nas JĘZYKOWO różni. Nic więcej.
Ja jestem jak najbardziej zwykłym obywatelem, który ma w głębokim poważaniu protekcjonalizm tłumaczony czy to pozycją piastowaną w społeczeństwie, czy to pochodzeniem. Liczą się tylko konstruktywne argumenty. W poprawnej dyskusji nie ma miejsca na przywileje ze względu na pochodzenie.