dopuszczalne w grach (i)
osoba przekładająca treść wypowiedzi, tekstu lub dzieła z jednego języka na inny
-
dopuszczalne w grach (i)
1. wyjaśniać, objaśniać coś komuś
2. usprawiedliwiać, oczyszczać z zarzutów
3. przekładać tekst, utwór dzieło lub wypowiedź ustną z jednego języka na inny
4. tłumaczyć się - usprawiedliwiać się
KOMENTARZE
1. Osoba (dwaj tłumacze),
2. Urządzenie (dwa tłumacze),
3. Miasto Tłumacz (ukr. Тлумач) - miasto na Ukrainie
Ciekawostka:
W XVIII - XIX w. słowo tłumacz pisano przez "ó" - Tłómacz :)
[] Encyklopedia Staropolska, Gloger Tom 4
W latach 30. zmieniono wiele wyrazów (i jakoś żyjemy), np. aljant, Biblja, bronz, bróździć, brózda, chemja, debjut, historja, huligan, ideje, inwalid, Italja, jakto, koyot, kurytarz, ląg, legja, Marja, maroder, medjator, okuń, opłókać, orangutang, paznogieć, pendzel, ponsowy, ptastwo, ruż, spółpraca, żóraw, żórawina oraz... ortografja.
Błąd, nigdy nie pisano w powyższy sposób, Panie Mirnalu.
Nie kłam, bo pisano, gościu!
Proszę o podanie słownika w którym występują podane niżej wyrazy, gościu!
"historja, chemja, biblja, ortografja, legja?"
Dyftongi tych wyrazów pisane były w inny sposób.
Choćby wspomniany niedawno słownik Arcta, a także tzw. Słownik warszawski.
Ale np. u Lindego faktycznie jest: historya, ortografiia, gieografia/geografia/jeografia, gieometrya/geometrya, bibliia... tak więc pisano bardzo różnie.
I jeszcze jedna uwaga: to nie są dyftongi!
Gość-anonimowiec
Spokojnie Koledzy, to nie miejsce na takie spory.
Fakt, powinno się ZAWSZE podawać źródła.
Co do wspomnianych wyrazów i innych nieporozumień - trzeba też pamiętać, o czymś takim jak regionalizmy zwłaszcza warszawskie, krakowskie czy góralskie bądź śląskie - na w.w. można głowę połamać.
Definicja pod słowem <tłumacz> nie powinna zawierać słowa <dzieło, dzieła>, bo tłumacz przekłada "wypowiedź lub tekst" na ... Wspomniane <dzieło lub dzieła> to TEKST, który już został wspomniany wcześniej w definicji.
M176c / W
Def. 3 winna brzmieć: "przekładać tekst lub mowę z jednego języka na drugi.".
M176c / W
Nieprawda, jeżeli ktoś przekłada książkę, to nie jest to takie zwykłe tłumaczenie tekstu.
zwłaszcza "Pana Tadeusza" na wietnamsku -
http://www.polska-azja.pl/2012/08/06/pan-tadeusz-po-wietnamsku/
Jeżeli obywatel zna dany język to nie potrzebuje tłumacza. Tłumacz jest niejako "umysłowym przedłużeniem obywatela, który nie zna języka", zatem powinien być jego rzecznikiem, bo ma myśleć i przekazywać myśli zgodne z jego ego. A to oznacza, że w przyjaznym państwie tłumacz powinien być człowiekiem obywatela, nie urzędnika. Jeśli jednak państwo chce okazać nieprzyjazność, to powinno powołać swojego, drugiego, tłumacza.
Widzę, że nie na wyrost nazywa się Ciebie WG. To, co napisałeś, jest kosmicznie głupie, ponieważ to się tyczy zwykłego tłumacza, który istotnie powinien tak tłumaczyć, żeby nie zrobić krzywdy klientowi. Na przykład tłumacze głów państwa muszą być także niezłymi dyplomatami, bo jeśli jedna z "głów" palnie coś głupiego/niedyplomatycznego, to należy to albo przemilczeć, albo tak przetłumaczyć, aby wydawało się, że takie nie jest, ponieważ może wybuchnąć skandal międzynarodowy. Co innego jest w przypadku, o którym piszesz. Tu tłumacz nie może niczego pominąć i musi wszystko tłumaczyć toczka w toczkę, bo każde dziecko wie, że takie są wymogi sądowe. Wyobraź sobie sytuację, w której oskarżony o morderstwo pod naporem pytań prokuratora przyznaje się do winy, a tłumacz to pomija...
Histeria polityczna, w którą wpadłeś, odbiera Ci rozum.
Prawdopodobnie Tobie, MG, zabrakło rozumu, bo wpis oparty jest na "aferze" polegającej na wymianie tłumacza z powodu pojechania autem z jedną ze stron. Jeśli tłumacz jest taki, jak opisujesz, to dlaczego go wymieniać? Co za różnica z kim je, śpi czy jeździ? Podczas przesłuchania dobór słów może być problematyczny w swoim ojczystym języku, zatem tłumacz powinien znać psychikę cudzoziemca i dokładnie sprawę, aby dobrze przełożyć tekst. Niejednokrotnie oglądam film a lektor czyta tłumaczenie, które nie odpowiada wiernie oryginałowi. Można zaryzykować twierdzenie, że każdy tłumacz nieco inaczej przełoży tekst?
Pakt Ribbentrop-Mołotow - czy każda ze stron miała swojego tłumacza?
Odnoś się do tego, co napisałem, zamiast bredzić o czymś bez związku. Tłumacz biegły musi być jak każdy biegły, rzetelny i bezstronny, ma przekazywać wszystko to, co "klient" powiedział, a nie myśleć o tym, jak to przekazać, by było zgodne z jego ego.
W wolnym państwie tłumacza dobiera sobie obywatel po to, aby przekazywał słowa, przekonania i nastrój zgodny z odczuwanym przez klienta a nie urzędnika. Zeznawaliście kiedyś na policji? Oni piszą po swojemu a potem dają do podpisu coś, co powiedzieliśmy nieco inaczej. Zwykle się podpisuje dla spokoju. Czasami tekst jest negocjowany na bieżąco. Jeśli po drodze jest tłumacz, to mamy dodatkowe ogniwo utrudniające zrozumienie/porozumienie. Jeśli tłumacz jest prorządowy/prourzędowy, to zawsze zaokrągli wypowiedź w stronę niezupełnie zgodną z intencjami cudzoziemca. Czasami chodzi nawet o wielokropek zamiast kropki.
Skoro tłumacz był przysięgły i gwarantował obiektywizm, to dlaczego go zmieniono? Miał certyfikat? wiedział, co mu wolno, a czego nie? m
"Co za różnica z kim je, śpi czy jeździ?"
Jest. Wielka.
Zwłaszcza w sprawach sądowych, sprawach śledztw.
Sam twierdzisz, mądralo, że tłumacz ma przekazywać zawartość "ego klienta" czy osoby tłumaczonej. I ma służyć - nazywasz to - obywatelowi.
Czyli co? Ma działać w swojej czynności na jego korzyść? Ma być adwokatem jednocześnie?
Przeciwko państwu, z natury silniejszemu od obywatela?
W dyplomacji rola tłumacza jest nieco inna. Ale to tylko tłumacz i rzeczą tłumaczonego jest dobieranie słów a rzeczą tłumacza - ich przekazywanie w języku "klienta".
Teoretycznie - gdybym był oskarżonym - niepokoiłbym się widząc, że sędzia z prokuratorem idą na wódkę, łączą ich jakieś interesy, robią sobie wzajemne przysługi. Na przykład podwożą się do domu czy do pracy.
Tobie mirnal chyba nie podano dziś pomarańczowej tabletki,
Tłumacz to nie sędzia ani prokurator; gdyby cudzoziemiec mówił w danym języku, to nie byłby potrzebny tłumacz. Ci dwaj są niezbędni. Tłumacz to osoba wymagana z powodów obiektywnych. Przy mniejszych sprawach tłumacze mogą być zbędni, bo "jakoś obie strony się porozumiewają" Tłumacz to osoba będąca "przedłużeniem obywatela", która ma w sposób najdokładniejszy przekazać to, co pomyśli głowa, dlatego - jeśli to możliwe - powinna być przez niego zaakceptowana, a nawet zorganizowana i ewentualnie opłacana. Kiedyś może będą tłumacze elektroniczni, którzy po prostu dokładnie przełożą dany tekst z uwzględnieniem wszelkich zawiłości i subtelności.
I co takiego się stanie, że tłumacz pójdzie na wódkę z obcokrajowcem i przed formalnym tłumaczeniem zapozna się ze sprawą, subtelnościami, lokalnym słownictwem itp.? Inaczej będzie tłumaczyć? W stopniu zmieniającym odbiór przez prokuratora? Coś innego powie, niż cudzoziemiec?
Mirnalu, mój najdroższy interlokutorze, zakałapućkałeś się jednak (pomijam "nieobaalny" argument gościa o pominięciu przyznania się do winy), wszak sam piszesz, że "przyjazny" (wszystko jedno dla kogo) tłumacz jest w stanie choćby za pomocą dwukropków przeinaczyć przekaz. =]
Skoro może tak zrobić z dwukropkami, to co może zaprzyjaźniony z Państwem tłumacz? Tłumacz, który w sprawie Srebrnej wie, że prawda ma być obiektywna z lekkim przechyleniem we właściwą stronę? Już wiemy, co może prokurator, bo były przecieki. To nawet nie musi być zmanipulowany tłumacz, wystarczy, że jest inteligentny o dość określonej świadomości politycznej o opłacany przez rząd (z perspektywą np. awansu, premii lub polecenia do kolejnych zadań).
Aaaa... pojawiło się "tłumaczenie" zachowania tego tłumacza. Że jakoby nie miał komórki i nie mógł wezwać taksówki.
No... jaki to problem? Poprosić ochroniarza w prokuraturze o zadzwonienie na taxi?
A co z wyobraźnią adwokata dla bogatych? Kuń nie odradził swojemu klientowi zabierania na łebka tłumacza?
Dziwne. Mądrala z Gdyni nad tym raczej nie będzie zastanawiał się.
"Skoro może tak zrobić z dwukropkami, to co może zaprzyjaźniony z Państwem tłumacz?..."
Mirnal, grunt usuwa ci się spod nóg, ale nie odpuścisz, taka twoja natura.
Ty niczym nie różnisz się od tzw. komisji smoleńskiej.
Tam jakaś grupa ludzi wymyśla teorie o wybuchach nie mając na to dowodów.
Ty wymyślasz banalne teorie - również nie mając na to twardego potwierdzenia.
Pierdaczenie o awansach, zleceniach - to ma być to "odkrycie Ameryki"?
Sądzisz, że we wcześniejszych ustrojach, za rządów innych ekip takiego zjawiska lub tendencji nie było?
Że niby wcześniej to były same "jasne strony mocy" a teraz nastała jej "ciemna strona"?
Poza tym rozpisujesz się na temat tłumaczy - kreujesz ich na głównych bohaterów zdarzeń?
Zrób baranka, może pomoże. Choć ja w to wątpię.
Ależ odpuszczam - to ładnie, że tak pięknie się różnimy. Ja uważam, że tłumacz może być rzecznikiem obywatela cudzoziemca, a Wy uważacie, że nie. I cóż tu dalej wymyślać?
kod 88898889
mirnal # 15:19 "...tłumacz może być rzecznikiem obywatela cudzoziemca ..."
- czy masz na myśli obecny konflikt polsko-izraelski wywołany przez tłumacza będącego rzecznikiem izraelskiego obywatela ?
- formuła "rzecznik" ma wydźwięk tendencyjny, więc tłumacz rzecznik nie może być obiektywny
Mam na myśli cudzoziemca, który idzie do urzędu, prokuratury, sądu i chce przekazać swoje myśli przy pomocy solidnego tłumacza, najlepiej wirtualnego, który jest podłączony do jego mózgu. Skoro takiego tłumacza nie ma, to zamiast wirtualnego może być taki, którego wybrał (bo np. zapłacił) cudzoziemiec. Nie rządowy, bo ten akurat może mieć interes reprezentowania władzy z różnych powodów.
Gościu - mirnal tego w taki sposób nie rozumie.
Przyczepił się do tłumacza w związku z Austriakiem od wieżowców.
Organicznie pragnie, żeby dokopać prezesowi. I ten imperatyw jest u niego jak klapki u konia.
Facet nie rozumie, że pewne motywy działają w dwie strony.
A skąd opinia, że ktoś komuś chce dokopać? Oczywiście, cała dyskusja jest na podstawie wymiany tłumacza, którego sfilmowano, że wsiada do auta Austriaka, ale mój pogląd o tłumaczu będącym rzecznikiem klienta jest ponadczasowy, czyli w każdym innym przypadku i przy innych rządach moja opinia na ten temat będzie identyczna. Czy kiedykolwiek zmieniłem zdanie z powodu zmiany partii rządzącej? Kiedy rządziło PO-PSL napisałem szereg krytycznych artykułów (p. np. EIOBA).
Sam fakt nagrania, nagłośnienia i wymiany tłumacza - jak dla mnie - wydaje się kuriozalny i to próbowałem przekazać tutaj, ale widzę, że słabo się starałem.
Myślę, że gdyby sprawę dano do komisji etycznej lub SN albo porównano z orzecznictwem innych państw, to wykładnia byłaby zgodna z moją.
Nie odpuszczasz. Ściemniadz jak zwykle. Cudzoz. może sobie wynająć tłumacza i iść do sklepu, urzędu gminy. Nikt nie zabrania.
Składanie zeznañ w sądzie czy prokuraturze to nie jest luźna pogawędka. Śledczy czy sędzia chce mieć pewność słów świadka/oskarżonego/donoszącego. Trudno to zrozumieć?
I dlatego wymieniono przysięgłego tłumacza, bo wsiadł do auta klienta? Już szybciej bym zrozumiał, gdyby piłkarskiego sędziego wymieniono, bo wsiadłby do auta Lewandowskiego na parę dni przed meczem Polska-X. Co niby tłumacz może zachachmęcić w sytuacji, kiedy wszystko jest nagrywane? Podajcie przykład.
kod 35353535
W skrajnym przypadku tłumacz wszystko może zachachmęcić, ponieważ nagranie także ktoś musi przetłumaczyć.
Zadajesz bardzo dziecinne pytania :P.
tak, tłumacz zawsze jest rozgrywającym i zakładam, że wie do czyjego auta wsiada
w sukurs tłumaczowi przysięgłemu podążają słowniki i prawo zwyczajowe jak potrzeba
i tu zalecana znajomość nie tylko języków, obyczajów, ale i historii własnej
Moje dziecinne pytanie - czy ustalony przez rząd tłumacz też może zachachmencić? Natomiast na poważnie miałem pytanie - w którym miejscu może tłumacz tak zmienić tłumaczenie, że to nie będzie zauważone i będzie przeciwko obywatelowi? Dajcie przykład.
kod 69696969
Nie odpuszczasz i zapętlasz się. Udajesz (maskujesz) to, że tą przedłużaną dyskusją nie demonstrujesz swoich poglądów politycznych.
Ignorujesz dość rzeczowe argumenty - np. ten o możliwości wezwania taxi przez ochroniarza prokuratury.
Bredzisz coś o nieetyczności nagrania - zdaje się, że wykluczasz możliwość zarejestrowania wizualnego przez kamery przemysłowe obejmujące parking.
Słowem - argumenty niewygodne i nie pasujące do założonych tez są pomijane milczeniem - jak wyżej przewidziałem.
Wolność słowa, co?
Proponuję, żebyś dał sobie na wstrzymanie. Zaczynasz się nakręcać jak w wątku "Manipulacja". Sfajdam się ale się nie dam.
Czy ty kiedyś zrozumiesz swoją niepoważność?
tłumacz na przykład może tłumaczyć słowo które ma wiele różnyjch znaczeń albo słowa które brzmią tak samo a znaczą co innego tak żeby było wygodnie dla tej osoby którą tłumaczy i będzie nawet bardzo trudno udowodnić że przetłumaczył źle specjalnie
Przyjaciele, dziękuję Wam za ważny wkład w sympatyczną wymianę poglądów. Jeśli tłumacz jest przysięgły, to jego obowiązkiem jest wierny przekład. Jeśli jest wynajęty/aprobowany przez obcokrajowca, to stara się tłumaczyć dokładnie, ale zgodnie z intencjami cudzoziemca, jeśli jest "rządowy", to również stara się tłumaczyć dokładnie, ale zgodnie z oczekiwaniami rządu. Najlepszy byłby idealny tłumacz, ale tłumacz jest człowiekiem, któremu płaci albo klient, albo rząd, albo np. instytucja pozarządowa, albo tłumaczy za darmo w czynie społecznym.
Ponieważ istnieje zasada przyjazności i zasada "klient nasz pan", przeto uważam, że to są co najmniej dwie zasady, które uzasadniają możliwość przyprowadzenia tłumacza przez swego klienta lub przez instytucję pozarządową. Zmiana tłumacza spowodowana "wsięściem" do auta klienta jest co najmniej niezręcznością...
"tłumacz na przykład może tłumaczyć słowo które ma wiele różnych znaczeń" - jak rozumiem, to działa w obie strony, zatem podczas ważnych przesłuchań powinno być dwóch tłumaczy reprezentujących obie strony.
Jak rozumiem, dając przykład z j. polskiego - tłumacz usłyszy [może] i zapisze 'morze' w znaczeniu akwenu lub 'może' w znaczeniu możliwości i nikt tego nie zauważy po przeczytani protokołu, że to jakieś badziewie logiczne... Może jeszcze jakiś przykład, ale bardziej przekonujący?
"Nie odpuszczasz i zapętlasz się. Udajesz (maskujesz) to, że tą przedłużaną dyskusją nie demonstrujesz swoich poglądów politycznych" - dlaczego sądzisz, że gdyby to była sytuacja odwrotna (PO u władzy), to miałbym inne zdanie nt. tłumacza? Przedtem nie słyszałem o takiej roszadzie, więc ani ja, ani inni, nie mogli ocenić sytuacji. Teraz, kiedy tłumacza wymieniono i podano powód, można dopiero odnieść się do sprawy. I zapewniam, że jeśli podobna byłaby sytuacja za parę lat przy innych rządach, to od razu ja i Ty możesz zacytować mój dzisiejszy pogląd, bowiem ocena i propozycja moja jest ponadczasowa.
* Jeśli jest wynajęty/aprobowany przez obcokrajowca, to stara się tłumaczyć dokładnie, ale zgodnie z intencjami cudzoziemca, jeśli jest "rządowy", to również stara się tłumaczyć dokładnie, ale zgodnie z oczekiwaniami rządu. *
Nie, tłumacz jest sądowy.
* Ponieważ istnieje zasada przyjazności i zasada "klient nasz pan" *
Klientem jest polskie państwo, a w zasadzie polskie prawo. Mylisz pojęcia.
Gdzie jest odniesienir do argumentów o możliwości wezwania taxi przez portiera?
Nagranie kamerą parkingową? Jeśli tak to etycznie czy nie?
Palisz głupa wymyślając jakieś kategorie tłumaczy.
Osiedlowy? Spółdzielczy? Działkowy?
Apel - zapomnij o tym wątku jak zapomniałeś o "Kursku".
Zatem, aby ukrócić ów potok, przyjacielu, proponuję zasadę "Obcokrajowiec ma prawo być reprezentowany przez własnego tłumacza". Proste, sympatyczne, przyjazne i oczywiste dla sympatycznych ludzi.
Nie przyjmie się w Korei Płn., Rosji i na Białorusi?
superkod 33333333 wklejany bez potrzeby odwracania...
http://www.hieronimus.com.pl/?page_id=776
DZIAŁ I. ZASADY ETYKI ZAWODOWEJ (tłumaczy przysięgłych według uchwały TEPIS):
§ 1. Godność osoby zaufania publicznego.
Tłumacz przysięgły czyni wszystko, aby swą postawą etyczną spełnić wymagania, jakie społeczeństwo stawia przed osobą zaufania publicznego.
§ 2. Obowiązek zachowania staranności i wierności.
Tłumacz przysięgły jest zobowiązany do wykonywania powierzonego mu tłumaczenia ze szczególną starannością, zachowując wierność wobec tekstu źródłowego zgodnie z zasadami sztuki tłumaczenia specjalistycznego i formalnoprawnymi zasadami tłumaczenia sądowego i prawniczego.
§ 3. Obowiązek szczególnej bezstronności.
Tłumacz przysięgły wykonuje powierzone mu zadania ze szczególną bezstronnością, nie wyraża w żaden sposób swoich osobistych poglądów i nie reprezentuje ani stanowiska zleceniodawcy, ani osób, których wypowiedzi tłumaczy.
....
Może to trafi do Mistrza Intelektu.
Oczywiście - to całkowicie mnie przekonało i trafiło. Świetnie, że znalazłe/aś!
Pewnie pisowscy decydenci nie znają tego zapisu.
Gdyby znali, to by nie zamienili tłumaczki.
mam częsty kontakt z radcami prawnymi, a oni maja taki sam Kodeks Etyki Zawodowej, tylko, że to miraż, fatamorgana rzeczywisty obraz zniekształcony zasadami współżycia w środowisku skorumpowanym, żeby nie rzec mafijnym
etyka i moralność liczą się wówczas gdy planujesz wejść w poczet świętych,
* Zatem, aby ukrócić ów potok, przyjacielu, proponuję zasadę "Obcokrajowiec ma prawo być reprezentowany przez własnego tłumacza". *
A proponuj sobie, tylko czy to Ty nie jesteś z tych, którzy walczą o praworządność, a teraz proponują zmiany w prawie, które z praworządnością nie mają nic wspólnego?
To może ja zaproponuję, żeby wszyscy inni biegli pełnili rolę dodatkowych oskarżycieli, skoro Ty chcesz, aby tłumacz pełnił rolę dodatkowego obrońcy? Albo spotkajmy się po środku drogi i wprowadźmy trzech tłumaczy. Jeden będzie wynajęty przez osobę prywatną, czyli będzie jak adwokat. Drugi przez prokuraturę, czyli będzie reprezentował jego zdanie, a trzeci przez państwo/sąd, który będzie bezstronny. Myślę, że to dobry kompromis, choć mocno "utrudni nam to życie sędziów"...
"Zatem, aby ukrócić ów potok, przyjacielu, proponuję zasadę "Obcokrajowiec ma prawo być reprezentowany przez własnego tłumacza...."
No brak słów. Ciebie chyba już całkiem poje...ało. Lecz się.
Reprezentowany przed kim?
Sklepową, urzędnikiem pocztowym, sąsiadem itp.? Ktoś zabrania?Wklejasz często jakieś teksty jako błędy a sam co? Walisz kocoboły.
Chcesz zreformować wymiar sprawiedliwości i prawo?
Dla cudzoziemca? Każdego czy tego jednego?
obcokrajowiec nie będący frajerem zawsze jest reprezentowany przez własnego tłumacza
- "walisz kocopoły" i tu ostro protestuję, słowo niecenzuralne, mój prywatny tłumacz wsparł sprawę kodeksem karnym
Przyjaciele, dziękuję za mądre porady, które pomogą mi podczas redagowania artykułu na omawiany temat, który może uda Wam się znaleźć w internecie. Dziękuję za konstruktywną sympatyczną atmosferę tak charakterystyczną dla inteligentnej anonimowej części społeczeństwa!
Zaczynam powoli sądzić, że to Gdynia powinna być pomorskim Wąchockiem, a nie Białogard. Chyba że Mirnal ma białogardzkie korzenie...
Grafomanie, nie przesadzaj z tym "przyjacielstwem".
Dla mnie to odwrotność nobilitacji.
Współczuję "internetowi" kolejnego mądrego inaczej gniota.
Tak czy owak dziękuję za stworzenie sympatycznej atmosfery...
I cyk, kolejna koncertowa wręcz kompromitacja mirnala.
Mnie to rybka, ale w Polsce żyje jednak kilkuset Nalezińskich. Na ich miejscu wniósłbym zbiorowy pozew o bezczeszczenie nazwiska w internecie.
Tak, Przyjacielu, jeśli tak się nazywasz, to rozumiem Twój ból i że wniesiesz do Temidy a ja stanę przed nią z pełnym zrozumieniem. Zrozumiem także innych, którzy tak się nazywają.