dopuszczalne w grach (i)
ryba o smacznym mięsie, podobna do łososia
POWIĄZANE HASŁA:
KOMENTARZE
troć? hmm... :/
elizeczka_93 nigdy nie słyszałaś o takiej rybie?? Hmmm...dziwne;p;p
Nigdy w życiu o czymś takim nie słyszałam, ale dobrze, że jest;P
wogle nie jest podobna do łososia, jest pełno bardziej do łososia podobnych ryb...
troc (Salmo Trutta morpha Trutta) jest podobna do lososia (Salmo salar), zarowno wygladem, jak i trybem zycia. Nie ma drugiej takiej ryby podobnej do lososia, jak troc, wiec pan wyzej pisze glupoty, najpewniej nie odroznilby troci od lososia hehe. troc osiaga mniejsze rozmiary, pobiera pokarm podczas wedrowki na tarło (łosoś nie pobiera). Jej osiadłą formą w rzece jest pstrąg potokowy, (Salmo Trutta morhpa Fario), który może brać czynny udział przy tarle troci.
aaa zapomnialem dodać. pełna nazwa po polsku, to "troć wędrowna"
czy mięso jest smaczne to chyba pojęcie względne, czemu jest w definicji?
Jasne, kapibara też nie mięso, bo pływa w wodzie :D
I tu się grubo pomyliłeś, bo właśnie misjonarze południowoamerykańscy wcinali kapibary w czasie postu, argumentując - jak można mniemać, za przyzwoleniem Watykanu - że ponieważ żyje w wodzie, to prawie jak ryba :D
A gdzie wołacz (o, trocio!)?
Tam gdzie "o, młodzieżo!" :P
Facet (ogienwkuklach) ma rację, zobaczcie moje pisanie pod "zwierzę" oraz definicję. Ludziki uważają, że wyłącznie ssaki to zwierzęta (w miarę często, że dodatkowo ptaki), a jak tak uważają to uważają, że tylko ssaki to mięso. Kapibara to taki ssak i gryzoń, ale ma długie nogi jak prawie sarna, więc to zwierzę, a jak wieku rozumie zwierzę, to mięso, a to co nie zwierzę, to nie mięso. Co innego wrogowie kapibary - anakondy, bo to wąż, a one są zmiennocieplne i siedzą w wodzie, zatem to tak w chłopskim myśleniu nie są zwierzęta i nie jest to mięso.
Pozdrawiam, myślę, że to Wam pomogło :)
ogniuwkulkach czy gdzie tam...
Cyt. z Wikipedii (tak, wiem, Wikipedia kłamie :D):
"W Wenezueli i niektórych innych sąsiednich regionach mięso z kapibary jest jadane przez lokalnych katolików także w dni, w których obowiązuje ich post od potraw mięsnych[38]. Wiąże się to z decyzją papieża z XVI w. Przybyli wówczas do Ameryki Południowej misjonarze wystąpili do Watykanu z zapytaniem, czy napotkane tu zwierzęta, które spędzają większość czasu w wodzie, można zaliczyć do ryb. Decyzja była dla misjonarzy istotna, bo nałożony na Indian obowiązek porzucenia przyzwyczajeń kulinarnych mógłby ich zniechęcić do przyjęcia katolicyzmu. Papież, bazując na przedstawionej mu mylnej argumentacji teologicznej, wydał zgodę uznając kapibarę za rybę. Decyzja ta nigdy nie została cofnięta[36]. Z tego powodu do dzisiaj potrawy z solonego mięsa kapibary są tradycyjnym przysmakiem w okresie wielkiego postu, w dniach, kiedy jedzenie czerwonego mięsa jest zabronione[37]."
Smacznego!
Ogienwkuklach ma dużo racji, ale także ty, gościu (jeśli jesteś znanym NAM G-a, zarejestruj się i napisz do mnie, inaczej będziesz często zaliczał "fopy", a tego nikt nie chce - nawet ci dywersanci, do których się nie zaliczam, ale traktuję ich z pewną sympatią i pobłażaniem; na nic ci się zda bez tego twoja "mądralkowatość" =])
Przechodząc do meritum - nie sądziłem, że owk jest takim teologiem (chylę czoła ;)). Takowe rzeczy (kapibara w post) się zdarzały, nie jest to żadne kuriozum, ale to była właśnie pomyłka. Wyciąganie jej jako argument za tym, że kapibara nie jest mięsem (sic! ;)), jest o wiele większą pomyłką.
Mój dobry znajomy (muzułmanin; ale nie taki jak większość zapewne ma na myśli - Polak i Tatar w jednym od wielu wieków) twierdzi, że jedynym prawdziwym mięsem jest wołowina, reszta to albo podróbki (drób), albo świństwo i ludożerka (czyli wieprzowina, której "dawczyni" nie ma nic przeciwko temu, aby taczać się w swym, i nie tylko swym, gnoju i innych paskudztwach; pomimo to, a może właśnie dlatego, jest bardzo podobna genetycznie do człowieka; i nie tylko genetycznie :]).
Lekka pomyłka, bo nie jestem w żadnym przypadku anonimowcem, który - nie daj Boże! - strzela zza węgła. Ten przydługi komentarz napisałem ja (mam nadzieję, że jeszcze nie zasłużył na miano epistoły lub elaboratu =)). Nie było to wszakże wielką pomyłką, bo pisaliśmy razem (właściwie - po prostu ustaliliśmy) z argusem i efemem (ba! nawet jolka176kg napisała dwa słowa, ale nie warto ich wspominać =]).
Na koniec deklaracja - kocham ten słownik i wszelkich użytkowników jego. =)
Zauważ, że mój pierwszy komentarz w tym haśle pojawił się jedynie jako reakcja (nie przeczę - złośliwa ;)) na twierdzenie, że "Ryba to nie mięso, ponieważ można ją jeść w post".
Argumentowanie, czy coś jest mięsem, czy nie jest, na podstawie jakichś nakazów/zakazów religijnych zamiast na podstawie naukowej (budowa organizmu, struktura i skład tkanki) nie ma żadnego sensu. I to chciałem przekazać przywołując przykład kapibary. I w sumie nie jest tu ważne, czy się papież pomylił, czy nie (zaraz, zaraz, podobno jest nieomylny?), bo tak się kończy zawsze mieszanie nauki z wiarą. A ten słownik chyba, jak każdy słownik zresztą, ma pewne ambicje naukowe, a nie jest rozszerzonym katechizmem?
I jeszcze mała dygresja - wszyscy chyba śmialiśmy się z unijnych absurdów takich, jak zaliczenie ślimaków do ryb czy marchwi do owoców. Ale nie sposób przyznać, że w kilku przypadkach miało to pewne uzasadnienie. Chodzi o ogórki, pomidory czy dynie, które przecież i z punktu widzenia biologii są owocami, i rosną nad ziemią, jak pewnie 99% (zabezpieczam się ;)) wszystkich owoców, a nie jak zdecydowana większość warzyw pod ziemią. Niemniej i pomidory, i ogórki zawsze były warzywami (w sensie kulinarnym), a z dynią to akurat różnie bywało. W dobrym słowniku jednak powinna być zaznaczona i "owocowość" pomidora, i jego "warzywność". Toteż nie jestem przeciwko zamieszczeniu gdzieś informacji, powiedzmy w haśle "mięso", że tradycyjnie, dla wielu osób, nie jest mięsem tkanka mięśniowa ryb, płazów czy bezkręgowców, ale na litość boską, nie wtryniajmy tej informacji przy troci i każdej innej rybie!
PS Widzę, że niezawodny Mirnal pod hasłem "pomidor" już zdążył zapytać, czy to warzywo, czy owoc :D
Zwróćmy uwagę na jeszcze jedno: jeżeli to, co zjadamy z ryby (pomińmy koneserów ości, łusek i oczu) to nie mięso, to w takim razie co? Ja nie znam odpowiedniego słowa.
Zresztą szybka kwerenda w necie utwierdza nas w przekonaniu, że frazy "rybie mięso", "mięso z ryby" itp. mają sporą frekwencję.
A może by, wzorem Mirnala, spróbować coś zadekretować. Zgłośmy postulat do RJP, żeby opublikowała wiążące zalecenie, żeby w odniesieniu do ryb nie stosować terminu "mięso", tylko bardziej ogólnie... np. "rybina" :D
Powinno to zadowolić i tych, co uważają, że ryby nie mają mięsa, jak i tych sądzących przeciwnie. A jak się przyjmie, to następne będą "ślimaczyna" i "żabina"... chyba lepiej się już położę...
A taka rybina z troci to...? :)
To, co nazywasz "rybim mięsem" to po prostu "ryba", a przynajmniej tak sądzą niektórzy poszczący rybojadzi...
Dla dobra naszej młodzieży przytaczam powyższe zdanie: (2017-04-20)
"Ryba to nie mięso, ponieważ można ją jeść w post."
Końcowe słowo jest niepoprawne, bowiem powinna była być użyta inna końcówka, tzn. "... można ją jeść w poście.". Lepszym użyciem byłoby sformułowanie "... można ją jeść w okresie postu.", lub "... można ją jeść gdy pościmy."
A przecież wystarczyło napisać 'goscanonimowiec'!
Pierwsze pańskie zdanie odnosi się do tajemniczego 'to', co bulwersuje czytelników, a wystarczyło napisać, że 'Nie podoba mi się narzucana gościom ścisła formuła tworzenia pseudonimów w tym słowniku.'
tego "ściachało" to nawet w tym słowniku nie ma, eh... (a sam G-a chyba dobrze o tym wie)
Wiem, że nie ma :) A coś miałoby z tego wynikać?