dopuszczalne w grach (i)
kierunek etyki głoszący, że najwyższym moralnym celem działalności człowieka jest bycie pożytecznym; dążenie do osiągnięcia celów praktycznych poprzez rezygnację z celów wyższych
KOMENTARZE
Pogląd głoszący, że najwyższym moralnym celem działalności człowieka jest bycie pożytecznym.
postawa zwana też filozofią zdrowego rozsądku, kierunek etyki zapoczątkowany w XVIII wieku, wg którego najwyższym dobrem jest pożytek jednostki lub społeczeństwa, a celem wszelkiego działania powinno być „największe szczęście największej liczby ludzi".
Wchodzę na SJP, żeby przeczytać coś innego, niż widzę na Wikipedii i co?! Kopiuj>Wklej z Wiki! No ludzie! Ogarnijcie się!
a może to kopiuj wklej do wiki!
mogło być lepiej wytłumaczone
Utylitaryzm to filozofia, według której wszelkie działania są słuszne jedynie wtedy gdy przynoszą więcej efektów korzystnych niż szkodliwych. Liczą się nie zamiary czy intencje, a konsekwencje podjętych czynów. Jeremy Bentham ( jeden z najsłynniejszych utylitarystów ) stworzył nawet metodę obliczania ilości cierpienia I przyjemności zwaną "rachunkiem hedonicznym". Niestety nie przybliżę Wan na czym ona dokładnie polega.
Nie, nie mogło
Jak pragmatyzm, skupia się na dobieraniu subiektywnie najlepszych dostępnych środków dla osiągnięcia obranego siebie celu, jedynie z dodatkiego mglistego osądu moralnego.
Nie istnieje jednak definicja tej kategoryzacji osądu moralnego, definicja szczęścia i nieszczęścia.
Zatem Utylitaryści dowolnie sobie przyjmują kod moralny i dwóch różnych utylitarystów może w tym samym widzieć szczęście i nieszczeście, pożytek i bezużyteczność.
Jedni sobie założą, że wymaga poświęcenia dla innych, a inni, że głównie działań użytecznych dla siebie, zależnie co jest dla kogo większym dobrem.
Strasznie niedookreślony i oślizgły prąd. Może pomieścić wszystkich od Altrustów, przez Stoików po skrajnych konformistów.
Pies też jest utylitarystą.
"Liczą się nie zamiary czy intencje, a konsekwencje podjętych czynów." To definicja egzystencjalizmu.
"metodę obliczania ilości cierpienia I przyjemności"
Sprowadzenie szczęścia i nieszczęścia do prostych wrażeń zmysłowych to niesamowite spłycenie tematu. To był stricte hedonista, a nie utylitarysta.
Co gorsza blisko od tego do autorytaryzmu i odgórnego narzucania norm szczęścia i dyktowania ludziom "obiektywnie" jak mają żyć. Przerażające.
W mysl wyzej opisanej definicji, zaden z profesorow nie moze byc utylitarystą :) bo gdyby byl to przestalby byc naukowcem.