(najnowsze z opóźnieniem na moderację)
Czyli mężczyzna w sukience nie jest transwestytą jeśli jej nie uważa za ubranie kobiece. Że nie wspomnę o tym, że większość kobiet w spodniach nie jest transwestytkami. W ogóle z większości tego typu definicji wynika że człowiek jest normalny dopóty dopóki się za takiego uważa. Najłatwiej człowieka złamać wmawiając mu chorobę psychiczną. A z tą satysfakcją seksualną to warto wspomnieć, że jest to rodzaj fetyszyzmu czyli parafilii czyli innej miłości, a w tym przypadku to tak naprawdę innego pierdolenia. Dawniej jak homo (bez skojarzeń) nie miało ubrań to nie wymyślało takich głupot. A teraz to coraz dziwniejsze rzeczy nam do mózgu przychodzą. Na przykład kiełb.
No tak, ale słowo "antresola" pochodzi od francuskiego "entresol", co oznaczałoby "wpuszczać słońce" (?). Jak możemy mówić o wpuszczaniu słońca / światła, jeśli w niektórych słownikach słowem "antresola" określa się również "pawlacz"...
A jak fetyszem jest jedzenie czekolady? Większość ludzi osiąga po jej zjedzeniu podniecenie, bo jest ona afrodyzjakiem. I co jest obrzydliwego w używaniu sera jak afrodyzjak? Chyba że chodzi o wkładanie sobie lub komuś sera nie wiadomo gdzie. Jedzenie kału nieważne w jakim celu jest obrzydliwe i biologicznie nieuzasadnione, chyba że komuś śmierc głodowa grozi.
A ta kobieta to kobietą jest biologicznie czy psychicznie? W sumie źle postawione pytanie, bo psychika zależy od mózgu, a ten narząd jest częścią naszej biologii. Na razie. Bo może kiedyś będą sztuczne mózgi, a część z nas zamieni się w ksenoboty. I jak tu nie być ksenofobem? Ksenoboty już istnieją i to nie są żarty. Transekssualistka to jest przede wszystkim po zmianie płci, a więc jej budowa ciała nie jest biologiczna. Do bani jest ta definicja.
To nie jest określenie osoby, a jej stanu. Określenie osoby to transgenderysta. Owa osoba jest mężczyzną z penisem (swoim własnym oczywiście) i piersiami, które wyglądają jak kobiece w wyniku terapii hormonalnej.
Ta sama kategoria co szafiarka, vlogerka modowa, tylko nie prowadzi bloga, ale wywnętrza się na forum ;)
Adama nigdy nie było. Pierwsi ludzie to: Ewa i Julia, a u Szekspira: Romeo i Julian. LGBT żądzi.
polonista
ToRo: HODOWAĆ (przez "h", a nie "ch") można zwierzęta, rośliny się UPRAWIA.
Nosz kurna, wydziwiają tutaj niektórzy o "ćeli" - że to nie jest polskie... a tu proszę - "... bo w USA istnieje taki termin.... dodać słowo ... do polskiego słownika".
No to jak to jest?
Wioskowy Przygłupie, partyzantka też była wtedy nielegalna a jakoś przynosiła chwałę.
ad. ~gosc # 2011-08-11
mistrz porażającej logiki
obalił definicję, po czym metodą jakby "kopiuj-wklej" dokładnie tę obaloną treść definicji przytoczył jako prawidłową :)
"Miszcz czeciego stopnia podfójnej terminologii"
Ma być Ikar ale mezopotamski i czy ten magazyn aby na pewno zasługuje na wielką literę. O innych błędach nie wspominając. Potwierdzam szał zniszczenia Pterona skierowany obecnie na Lechistan, przede wszystkim niszczy w internecie lechickim polskie zasady pisowni.
Bratni naród - to za mało?
Wymyśl jeszcze - szwagrzy, wujczy, dziadczy, ojczy.
Występuje również w wiedźminie 2, kiedy rozmawiamy z Aneżką, skąd w sumie tutaj trafiłem
W USA istnieje taki termin jak "declawing" oznaczający wycinanie całych paznokci tak, by te już nie odrosły. Amerykanie robią to, ponieważ nie chcą by ich koty drapały meble w domu xD. Choć w Polsce taki zwyczaj jest nielegalny myślę, że aby nazywać ten termin po polsku, powinniśmy dodać słowo odpazurkowanie do polskiego słownika, pozdrawiam (-:
Ano właśnie - w języku, rzekomo polskim, z uporem maniaka pozostawia się wymowę niepolską zapożyczonych wyrazów - kwestia po co i właściwie dlaczego? Język polski rządzi się własnymi prawami wymowy. Maria nie wymawiamy z hiszpańska Marija (choć tak powstała Maryja czy Maryla). Moim ulubionym przykładem jest też skorzonera (nawet z zapisem polskiego k, oryginalnie scorzonera), rzekomo wymawiana wyłącznie jak Murzasichle - a ja ni górski Wołoch, ni Włoch, jeno Polak. Tak jakby zachowywanie takiej obcej wymowy musiało koniecznie podkreślać, że ktoś wie, skąd słowo pochodzi i jak brzmi w pierwotnym języku - zwykły snobizm językowy.
I nie jest prawdą dopowiedzenie, że via oznacza głównie cel podróży - zdecydowanie środek, sposób transportu, działania, bądź też punkt, poprzez który gdzieś zdążamy. Środek do celu a cel to zupełnie różne kategorie znaczeniowe - banialuki z Banja Luki!
Nie, bo fleksja. Spójrz do słownika etymologicznego, zamiast wymyślać dziwności.
A co to jest - wprowadzenie do standardowego języka?
Przecież ono już się "wprowadziło" w niektórych przekazach medialnych. Dlaczego <standardowy> jest wyróżniony?
Wielmożny - myślenie przed napisaniem czegokolwiek naprawdę nie boli.
no jak nie ma a bratny naród naród? jak najbardziej był i jest w użyciu. A jak coś jest w użyciu to tutaj też jest na bond fryc i takie tam:)
Tu nie dodaje się z automatu (z analogii) pojedynczych słów.
Wystarczy jeśli dane słowo będzie ujęte w odpowiednim słowniku (nie w sjp.pl).
Innym wyjątkiem może być bardzo duże występowanie tego słowa poza słownikami.
Sjp.pl to nie słownik "on-line" tworzony na gorąco i na życzenie - jeden kebab poproszę.
E tam... Poprawność branżowa, literacka i inne poprawności = to jedno a język potoczny, często skrótowy - to drugie.
Istotne jest to - czy dany zwrot/słowo jest rozumiane przez reprezentatywnie dużą część nacji.
BLIŻ, a nie bliża. I do gościa - nie ma czegoś takiego jak "bliża wzrokowa" na 10 cm, jest PUNKT BLISKI OKA i może wynosić nawet mniej, niż 10 cm (np. u dzieci). Proszę się dokształcić przed "informowaniem" innych.
Co w tym takiego ciekawego? Nagroda Nobla grozi za to?
Zajmij się numerologią, tarotem, wróżeniem z fusów - tam jest wiele "ściekawostek".
Ot, rozważania na temat wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkanocnymi.
Przydatne, ważne, rewelacyjne;-))
Bo nie ma np. kazuarek, dinozaurek i wielu innych.
A dlaczego miałby "być" ten frycek?
Bo taki znany i powszechnie używany?
W twoim otoczeniu?
Znaczy, że twoja babcia tak mawia od czasu do czasu?
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie - żebyś ty to słowo popularyzował.
Dla mnie i pewnie dla wielu innych nie ma żadnego znaczenia - czy słowo to jest odnotowywane przez słowniki czy nie.
A ile razy można pisać, że sjp to słownik do gier słownych (do jednej gry - literaki).
Czytamy ZDS, tam mamy zasady kwalifikacji słów pod kątem ich "źródeł pochodzenia".
Podmiotowy przymiotnik pochodzi z - Oficjalny Słownik Polskiego Scrabblisty - 2020 (ndpl) - a to źródło dla sjp (dla gry literaki) jest "nieprawomyślne".
Takie proste i takie trudne do zrozumienia?
Na marginesie - adnotacja o niedopuszczalności dotyczy TYLKO używania w grze słownej a nie we wszelkich innych okolicznościach.
Nie akceptujesz takich zasad w literakach (o ile chodzi ci o ten aspekt) - zmień grę na ... scrabble (w twj grze słownej "aalborski" jest dopuszczalne) lub na bierki.